niedziela, 31 marca 2013

The Versatile Blog

HEJ <3
Okej, zacznę dziś od nominacji do The Versatile Blog, którą otrzymałam od Fanka Auslly :)
Bardzo dziękuję <3
Jesteś kochana:)
Nie wiem jeszcze o co w tym chodzi, ale przeczytałam instrukcję ;)
(podziękowanie - jest)

Potem było coś o pokazaniu nagrody. Haha, tak wzięłam z google grafika , o to chodzi ?
W sumie nie wiem , ale dobra.
(znaczek - jest)

No to teraz nominacje...
trudno wybrać 10 najlepszych blog'ów.
spróbuję ...

1.  http://your-world-is-my-world-jb.blogspot.com/
2.   http://let-us-rise-above-the-sky.blogspot.com/
3.   http://cicho-rozdarty.blogspot.com/
4.   http://smoking-and-smoking.blogspot.com/
5.   http://love-is-not-easy-baby.blogspot.com/
6.   http://marzeniaopowiadanieo1d.blogspot.com/
7.   http://justin-with-dancer.blogspot.com/
8.   http://opowiadania-o-jb.blogspot.com/
9.   http://canadianswagbieber.blogspot.com/
10. http://cheat-fate.blogspot.com/

Udało się, chociaż to nie są wszystkie, które czytam :)

(nominacje-jest)


To teraz 7 faktów o mnie:
1. Uwielbiam czytać książki, szczególnie te o wampirach, wilkołakach i podobnych stworach.
2. Lubię pisać opowiadania, chociaż rzadko ktoś je czyta. W sumie ten blog zdobył jakąkolwiek popularność, nie nawet tego tak nie będę nazywać. Ma kilku czytelników.
3. Lubię śpiewać, nie zawsze mi to wychodzi, ale próbuję :)
4. Kocham czytać blogi z opowiadaniami, szczególnie o 1D, czy Justinie :)
5. Chciałabym  być wyższa. Mam prawie 15 lat i trochę ponad 160 wzrostu.
6. Praktycznie wychowywałam się wśród chłopaków, ponieważ nie mieszkam w mieście, w centrum tylko na obrzeżach, więc na co dzień w dzieciństwie towarzyszył mi o dwa lata starszy kuzyn, który mieszka obok. Potem brat... no i następny kuzyn. hah.
7.  Nigdy jeszcze nie skończyłam opowiadania, zawsze tracę wenę na początku... ale mam nadzieję, że tym razem tak nie będzie :)

( fakty - jest)

Okej to chyba wszystko, teraz lecę tylko powiadomić nominowanych :)


___________________________

Przepraszam, że nie pojawił się rozdział. Po prostu nie jest jeszcze gotowy, a ja potrzebuje czasu, aby go skończyć. Poza tym mam nowy pomysł na kolejnego bloga. Trzymajcie kciuki. 
Kocham moich czytelników. 
No i nie zapomnijcie o regule:
CZYTASZ =KOMENTUJESZ
KOMENTUJESZ=MOBILIZUJESZ
MOBILIZUJESZ=DOSTAJESZ KOLEJNE ROZDZIAŁ

 <3



Kocham was, 
Wasza JMS

piątek, 15 marca 2013

3.Austin! Jest ranek, spaliśmy tu całą noc!


    
       Rano obudziło mnie głośne pikanie. Na początku nie wiedziałam skąd pochodzi. Rozejrzałam się zaspana po pokoju. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że to mój budzik ukazywał już godzinę siódmą. Nacisnęłam przycisk, aby go wyłączyć. Zsunęłam nogi z łóżka tak, aby na nim usiąść. Założyłam kapcie i podeszłam do szafy. Zabrałam bieliznę i wybrałam krótkie, dżinsowe spodenki i obcisłą różową bokserkę. Poszłam w kierunku łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zatuszowałam niedoskonałości oraz pomalowałam rzęsy. Wróciłam do pokoju i zapakowałam rzeczy do szkoły. Z kąta zabrałam moje ulubione buty na koturnie i zbiegłam na dół po schodach. W kuchni słyszałam mamę, która zapewne robiła mi śniadanie.  Na korytarzu spojrzałam w lustro i z nadgarstka zdjęłam gumkę. Próbowałam związać nią włosy. W tym samym czasie weszłam do kuchni. 
-Cześć mam…- stanęłam jak wryta nie mogąc wydusić słowa.
 -Cześć Ally – Austin stał przy kuchence i trzymał w ręce patelnię. Na stole leżał talerz z ogromną ilością naleśników.
 - Austin , co ty tutaj robisz? – Jedynie tyle zdołałam wydukać.
 -Miłe powitanie, Dawson. Twoja mama mnie wpuściła, więc ja zaproponowałem, że zrobię śniadanie –powiedział blondyn z zadziornym uśmieszkiem na twarzy, a przy tym podrzucił kolejnego naleśnika.
 -I tak po prostu się zgodziła? 
 -Oj, Ally –westchnął. –Pewnie, że tak. Poza tym widzę, że jesteś nie w humorze, co?
 -Nie tylko, jestem zszokowana.  Wiesz nie spodziewałam się ciebie o godzinie wpół do ósmej rano, robiącego mi naleśniki –zaśmiałam się i usiadłam przy stole.
 -Przyzwyczajaj się. – Chłopak podał mi talerz i położył na nim naleśnika. Spróbowałam go. Był przepyszny. Nigdy nie jadłam lepszych.
 -Wiesz co, Austin ? Chyba zatrudnię cię jako kucharza. Te naleśniki są wspaniałe –brałam już następny kęs, kiedy chłopak usiadł przy mnie i jakby nigdy nic również zaczął jeść.
 -Dzięki. To mój specjał –puścił mi oczko. Obydwoje zaśmialiśmy się i pałaszowaliśmy śniadanie.  Kiedy skończyliśmy, Austin zabrał mi talerze i zaczął je myć. 
            Wyszłam z kuchni. Stanęłam jeszcze raz przy lustrze i poprawiłam włosy. Założyłam buty, które sprawiały, że byłam wyższa. Dzięki nim sięgałam Austinowi, aż do połowy głowy. Skąd to wiedziałam? Dlatego, że w tej chwili stanął za mną w lustrze i przyglądał mi się.
 -Wyglądasz ślicznie. –Przytulił się do mnie od tyłu. Zaczerwieniłam się i odsunęłam od niego. Nie chciałam się zakochać. Mimo to podziękowałam mu i krzyknęłam do mamy, że wychodzimy. Przez całą drogę do szkoły szliśmy w ciszy. Zupełnej ciszy. Nie wiedziałam o czym z nim rozmawiać. Na szczęście szybko doszliśmy do szkoły, pożegnaliśmy się i dołączyliśmy do naszych klas. W sali chemicznej już czekała na mnie Trish. Pokiwała mi, gdy tylko mnie ujrzała. Przysiadłam się do niej.
 -No hejka, jak tam poranek? –zapytała z uśmiechem na twarzy.
 -Całkiem. Austin zrobił mi naleśniki na śniadanie. –Spokojnie wypakowywałam książki z plecaka na stolik.
 -Czekaj ? Co? Ale jak? Spał u ciebie? Ally, gadaj co wy…
 -Nie przesadzaj , Trish –przerwałam jej – moja mama wpuściła go rano, a on zaproponował, że zrobi mi śniadanie i tyle.
 -Jasne, jasne –rzuciła beznamiętnie i odwróciła się w stronę tablicy, gdzie stała już nauczycielka. 
            Całą lekcję rozmyślałam. Co by było gdybym się zakochała? W jaki sposób to się objawia? Czy muszę to poczuć w chwili, kiedy kogoś zobaczę czy po dłuższej znajomości? Nie wiedziałam, nie znałam się… Absolutnie nic. Zawsze byłam nieśmiała w stosunkach z chłopakami. Przy Austinie czuję się tak swobodnie i bezpiecznie, natomiast widząc Cole’a czuję… Co właściwie czuję? Jakieś mrowienie w brzuchu, szybsze bicie serca. Poza tym, nawet nie wiem czemu mi się podoba. Ledwo spędziłam z nim jeden wieczór, a i tak zdążył narobić mi kłopotów. Przez moją nieuwagę na lekcji musiałam pożyczyć notatki od Trish. Wychodząc z klasy skierowałam się prosto do mojej szafki. Otworzyłam ją i schowałam książkę i zeszyty. Zabrałam rzeczy potrzebne na hiszpański. Zamknęłam ją i skierowałam się do sali. Nie patrząc przed siebie gwałtownie skręciłam w lewo i znowu na kogoś wpadłam. Tym razem była to Jennifer. Odwieczny wróg. Najgorsze było jednak to, że flirtowała z chłopakiem. Nie z byle kimś, ale z Austinem. On przyciśnięty do szafki, ona pochylała się nad nim, tak, aby ten mógł zobaczyć jej sztuczny biust. Miałam ochotę ją odciągnąć, ale przecież nie miałam prawa.  Ona nawet nie zwróciła uwagi, że ktoś ją popchnął. Jeszcze bardziej wdzięczyła się do blondyna. On patrzył na nią z zakłopotaniem. Kiedy zauważył mnie wyśliznął się z jej objęć i podszedł do mnie.
 -Hej, co cię dzisiaj ugryzło, Dawson? – zapytał uszczypliwie. Nie miałam ochoty odpowiadać, bo sama do końca nie wiedziałam co było przyczyną mojego złego humoru.
 -Mnie? Wydaje ci się –uśmiechnęłam się sztucznie. Nie zwracając na niego uwagi chciałam jak najszybciej dostać się do klasy.
 -O, nie Ally! –krzyknął – Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.
            Chwycił mnie za ramię i pociągnął w stronę schowka. Zamknął za nami drzwi i zapalił lampkę. Sufit był dość nisko, więc chłopak trochę się zgarbił. 
 -Mów o co chodzi. 
 -To nic ważnego, Austin.
 -Jasne. Nie udawaj. Znam cię krótko, ale widzę, że coś cię trapi.
 - W zasadzie to chodzi o Jennifer…
 - Co z nią nie tak? Zrobiła ci coś? Ja mogę z nią pogadać…
 -Co? Nie. Austin, posłuchaj. Ja jej po prostu nie lubię, nie trawię jej. Rozumiesz? –Próbowałam wytłumaczyć blondynowi.
 -Czemu? Wydaje się całkiem miła. No i jest ładna…- nawet nie dałam mu dokończyć.
 -Jak ci się tak podoba to leć do niej! –Krzyknęłam.
 -Ej, Dawson… zazdrosna? – Zapytał z cwaniackim uśmiechem na twarzy. Chyba coś mi się przestawiło w głowie. W myślach powiedziałam ”tak”.
 -Co? –Pisnęłam -gdzie tam, wcale, ani trochę. Tylko jesteś ślepy, Austin…
 -Niby dlaczego? Wzrok mam bardzo dobry. Przynajmniej nie narzekam –oburzył się.
 -Twierdzisz? –Zapytałam lekceważąco, próbując wyjść z pomieszczenia. Nie chciałam spóźnić się na lekcję.
 -Twierdzę, że jesteś zazdrosna o Jen –zachichotał zamykając mi drzwi.
 -O , znasz ją ledwie kilka dni i już masz dla niej słodką ksywkę, tak? A co ze mną? Do mnie mówisz po nazwisku – wydałam jęk podobny do „AGH”.
 -Oj, tak. Kipisz z zazdrości –zaczął się śmiać.
 -Może i tak, Austin. Zabiera mi przyjaciela lafirynda z cyckami na wierzchu. Nie mam prawa być odrobinę zazdrosna? – Zaczęłam gestykulować i zjechałam po drzwiach na dół. Usiadłam na podłodze i oparłam się o nie. Blondyn przejechał palcami po włosach, co miał w nawyku i już siedział przy mnie.
 -Słuchaj , Ally. Jesteś moją przyjaciółką. Najlepszą. Robisz dla mnie wiele dobrych rzeczy, a ja ostatnio nie okazywałem ci nic. Ani krzty podziękowania. Przepraszam, kotuś.
 -Ojej, to było urocze, kotuś – zaśmiałam się. –Ale nie musisz przepraszać. Może jestem trochę za wymagająca. Nie uważasz?
 -No wiesz – westchnął.
 -Ile przeginam? –Zapytałam szybko.
 -Tylko troszeczkę – odrzekł , pokazując palcami wielkość klocka lego.
 -Jasne, mówisz tak dlatego, abym się nie obraziła –odwróciłam głowę w jego stronę, tak żeby na niego spojrzeć. Miał cudowne włosy. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Chciałam ich dotknąć, ale to byłoby dziwne. W takiej sytuacji.
 -Słuchaj, żeby ci to wszystko wynagrodzić zabiorę cię gdzieś. Co ty na to? –Zaproponował.
 -Czemu nie. Zależy dokąd? – Ciekawość już mnie zżerała.
 -To będzie niespodzianka – uśmiechnął się cwaniacko. Udałam focha. – Oj no nie obrażaj się już więcej dzisiaj. Przekroczyłaś limit. 
            Chłopak pochylił się i zaczął mnie łaskotać. Miałam straszne łaskotki, szczególnie na brzuchu. Austin wiedział. Trish mu kiedyś powiedziała. Nie mogłam złapać oddechu. Jego palce szukały odpowiedniego miejsca. W końcu znalazł je. Śmialiśmy się oboje. Ja w panice, a on z dobrej zabawy. Nagle poczułam otwierające się drzwi. Wstałam, jednak chłopak nie przestawał mnie łaskotać. W końcu z półki zleciał na nas mop i drzwi otworzyły się. Spojrzał się na nas dziwnie, a ja zdałam sobie sprawę, że wyglądałam okropnie. W dodatku wciąż obejmował mnie chłopak. Mogło to wyglądać na dwuznaczną sytuację. Szybko przywitaliśmy się. Zabrałam torbę z podłogi.  Próbowałam wyminąć woźnego, w tej samej chwili chłopak schwycił mnie za rękę i wyszliśmy razem. On spojrzał na nas wzrokiem, który mówił „och, idźcie już dzieciaki”, zabrał co potrzebował i wyszedł. Roześmialiśmy się z chłopakiem i szliśmy w kierunku mojej szafki. Nie było sensu we wracaniu na lekcję. Siedzieliśmy w schowku prawie 30 minut. Podeszliśmy do szafki i ja schowałam książki. Zsunęliśmy się po ścianie i siedzieliśmy na podłodze. Sprawdziłam telefon, ponieważ poczułam wibracje. Na ekranie widniał SMS od Trish o treści : „Ally ! Gdzie jesteś? Stało się coś ? x” . Odpisałam jej:
„Nie martw się. Jestem z A. Wszystko OK. J”. Szybko go odczytała, bo już po chwili znowu czytałam: „WOHO! Bawcie się dobrze ;>”. Wiedziałam o co jej chodziło. Mimo to nie obrażałam się na nią. Schowałam telefon do kieszeni, bo nie miałam zamiaru jej odpowiadać. Chciałam jak najszybciej zakończyć lekcje. Rozmawialiśmy z Austinem, aż do dzwonka. Wtedy wstaliśmy i stwierdziliśmy, że warto byłoby wrócić na inne lekcje. 
            Dzień ciągnął się mozolnie. Wróciłam do domu strasznie zmęczona. Jeszcze czekały mnie lekcje do odrobienie i spotkanie z Moon’em. Miał po mnie przyjść o  19. Szybko zjadłam obiad i pobiegłam na górę. Zadania domowe poszły mi w miarę szybko. Kiedy skończyłam zadzwonił mój telefon. Trish. Miała niezłe wyczucie czasu. Odebrałam i usłyszałam głos w słuchawce.
 -Ally! No czemu w szkole nic nie mówiłaś? Jestem ciekawa co się wydarzyło. N
o opowiadaj mi i to już! –Rozkazała mi przyjaciółka, a w jej głosie było słychać ekscytację.
 -Oj, Trish spokojnie. Nic się takiego nie wydarzyło. Najpierw się pokłóciliśmy, potem on zaciągnął mnie do schowka, tam rozmawialiśmy i
 -I co, i co? – Przerwała mi.
 -I zaczął mnie łaskotać i wszedł woźny.
 -Serio? Ale przypał –wywnioskowała.
 -Wiem, potem wyszliśmy i siedzieliśmy pod szafkami. Tyle. Nic się nie działo.
 -Jasne. Pewnie nie chcesz się przyznać –zaśmiała mi się w słuchawkę.
 -Może. Dobra, kończę muszę się uszykować, bo wychodzę. Całusy –zakończyłam szybko rozmowę, aby się nie tłumaczyć. Kochałam Trish, ale ona zawsze szukała w historii drugiego dna. To było trochę nie w porządku. Oczywiście umiała pocieszyć, wysłuchać i poradzić, ale zdarzało jej się marudzić i zmieniać historię. 
            Zamyślona sięgnęłam do szafki po sukienkę i z wielką siłą uderzyłam się o róg szafki w głowę. Dokładnie w czoło. „Auu” syknęłam. Strasznie bolało. Chwilę pomasowałam siedząc na podłodze. Zabrałam sukienkę i ruszyłam w stronę łazienki. Musiałam opatrzyć czoło. Położyłam ubranie na pralce i podeszłam do lustra. Miałam czerwoną głowę w miejscu uderzenia. O nie ! Jak ja teraz pokażę się Austinowi? Z wielkim siniakiem na czole? Wyglądałam okropnie. Zbiegłam na dół po schodach i skierowałam się do kuchni. Wzięłam z lodówki lód i przyłożyłam do rany. Powoli idąc wróciłam do łazienki. Wzięłam szybki, relaksujący prysznic. Kropelki zimnej wody szybko po mnie spływały. Nie mogłam się doczekać niespodzianki, chociaż ich nienawidzę. Jednak z tą od Austina jest inaczej. Jestem wręcz podekscytowana. Wyszłam spod prysznica i wytarłam się ręcznikiem. Przebrałam w lekką, zwiewną sukienkę o delikatnym, miętowym kolorze. Teraz musiałam zatuszować miejsce, w którym zrobił się siniak. Nałożyłam na to co się dało i stwierdziłam, że efekt nie jest całkiem zadowalający. „Cóż…” westchnęłam. Zabrałam się za malowanie oczu. Użyłam jasnoniebieski cień do powiek i przejechałam  po rzęsach czarnym tuszem. Na usta nałożyłam jasnoróżową pomadkę, która podchodziła pod tak zwany pudrowy róż. Byłam gotowa. Efekt był zadowalający, nie licząc czoła. Ale to nic.  Była 18.40. Zeszłam na dół i ubrałam miętowe lity. Czekałam siedząc w kuchni. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.
Podeszłam , całkiem wesoła i otworzyłam. Zatkało mnie. Przede mną stał austin ubrany w białą koszulkę, granatową marynarkę, do tego luźno zawiązany krawat, czarne spodnie z wiszącymi po bokach łańcuchami i czarne trampki. Wyglądał nieziemsko. Wydawało mi się, chłopak lekko uchylił usta. Nagle potrząsnął głową.
 -Cześć Ally. Wow, wyglądasz, wow! – Powiedział uroczo się jąkając. 
 -Dziękuję ty też. Idziemy ? – Nie mogłam już się doczekać.
 -Tak, jasne. –Wziął mnie pod rękę. Krzyknęłam do mamy, że wychodzę i przewiesiłam przez ramię białą torebeczkę, w której miałam telefon i klucze.
 -To Moon , gdzie idziemy?
 -Zabieram cię w urocze miejsce – powiedział i mrugnął do mnie.
            Szliśmy krótko. Dobre 15 minut. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i opowiadaliśmy różne historie.  Kiedy doszliśmy na miejsce zauważyłam rozłożony koc , a na nim koszyk. Szarmanckim gestem Austin kazał mi iść pierwszej. Usiadłam na kocu i rozejrzałam się.  Byliśmy na skraju urwiska. Za nami był las, w zasadzie mały lasek. Miejsce było spokojne. Słyszałam szum rzeczki. Widziałam również piękne, stykające się z horyzontem słońce. Zostawiało czerwoną poświatę na niebie. Westchnęłam, a obok mnie usiadł Austin.  Znowu poczułam jego miętowo-czekoladowy smak i zapragnęłam się do niego przytulić. Chciałam go nigdy nie puszczać, ale wiedziałam, że nie mogę tego zrobić…
            Austin przygotował dla nas jedzenie w koszyku. Zorganizował piknik. Zrobił kilka kanapek, wziął owoce i dwa soki pomarańczowe. Po skonsumowaniu było już ciemno. Leżeliśmy pod gołym niebem oglądając konstelacje gwiazd. Nagle zobaczyłam na niebie spadającą gwiazdę. 
 -Austin! Widziałeś to? 
 -Pewnie. Pomyśl życzenie, szybko! –Krzyknął uradowany.
            „Aby ta chwila się nie skończyła” powiedziałam w duchu i popatrzyłam na niego. Uśmiechnął się ukazując białe zęby i spojrzał na mnie. 
 -O czym pomyślałaś? –Zapytał po chwili.
 -Życzeń się nie zdradza, bo się nie spełnią – westchnęłam kładąc się na kocu. Chłopak po chwili powtórzył moje ruchy. Włożył ręce pod głowę i popatrzył na mnie z takim ciepłem w oczach.
 -Ja ci powiem. Chciałbym, żeby ta chwila się nie skończyła. Abyśmy spędzili tu całą wieczność – uśmiechnął się i czekał na moją reakcję,
 -Wiesz, że też sobie tego zażyczyłam – zaśmiałam się lekko.
            Austin przysunął się bliżej mnie. Nie czułam zakłopotania. Raczej swobodę. Położyłam się na jego klatce piersiowej. Było mi trochę chłodno, więc blondyn przykrył mnie swoją marynarką. Wtuliłam się w niego i rozkoszowałam zapachem. Nie myślałam, o tym co będzie dalej. Czy to zrujnuje naszą przyjaźń? Raczej nie. Poczułam się strasznie zmęczona, nawet nie zauważyłam kiedy odpłynęłam w krainę snów, wsłuchując się w bicie serca chłopaka. 
            Powoli otwierałam oczy. Czułam powiew wiatru. Myślałam, że zostawiłam w nocy otwarte okno. Jednak przypomniałam sobie, że przecież nie wróciłam do domu.  Szybko podniosłam się i rozejrzałam dookoła. Zobaczyłam śpiącego Austina. Chłopak wyglądał uroczo w rozczochranych włosach. Niestety musiałam go obudzić. Szturchnęłam go kilka razy.
 -Austin! Wstawaj! – Krzyczałam.
 -Co się stało? Jeszcze chwilkę… -powiedział ziewając.
 -Austin! Jest ranek, spaliśmy tu całą noc! 
 -Co? –Miał przerażenie wypisane na twarzy. –Jak to?
 -Normalnie. Wstawaj! Idziemy do domu! –Darłam się zbierając nasze rzeczy.
 -Dobra, już! –Wstał i pomógł mi. 
            Zabraliśmy wszystko i ruszyliśmy biegiem do domu. Pożegnałam się z nim i wślizgnęłam do domu. Miałam nadzieję, że rodzice jeszcze się nie obudzili. Niestety…
Wchodząc na korytarz usłyszałam głos podniesiony mamy. Pewnie kłóciła się z ojcem. „Gdzie ona jest? Co ona robi?” Usłyszałam tylko. Próbowałam przemknąć na placach niezauważona. Nie udało mi się. Przechodząc spojrzałam się w stronę wejścia do kuchni, w którym stał tata. 
 -No i zguba się znalazła. 
            Zrozpaczona matka oczywiście wygłosiła długą rozprawę na to, że nie powinnam tak robić. Mogłam zadzwonić. Najlepiej wrócić do domu na czas. Przeprosiny nie pomogły. Dostałam szlaban na imprezy i wieczorne wypady z domu na całe dwa tygodnie. Poszłam do swojego pokoju. Dobrze, że już była sobota. Nie musiałam iść do szkoły. Zabrałam laptopa z biurka i położyłam się na łóżku. Weszłam na różne portale. Otworzyłam pierwszą zakładkę o nazwie Twitter. Sprawdziłam interakcje. „2 nowe interakcje”.
            Pierwsza była od @TrishOfficial. Treść „ Ojej. @AllyDawson i @AustinMoon są na randce. Jak leci? #ciekawska”. Jak zwykle miała brudne myśli. Postanowiłam ją zignorować.
Następna wiadomość była od @AustinMoon. „@AllyDawson Wróciłem bezpiecznie.  Martwisz się? x”. Odpisałam mu: @AustinMoon Bardzo. Ja mam szlaban. X” Jeszcze chwilę rozmawialiśmy. Po chwili moje interakcje wrzały od przypuszczeń na temat romansów. Rozbawiło mnie to, bo znałam prawdę. 
            Później zadzwoniłam do przyjaciółki. Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami. Musiałam się komuś zwierzyć. Okazało się również, że Dez jest w mieście. Oznaczało to, że w najbliższym czasie zapowiadała się świetna zabawa. Z nim zawsze mam świetne wspomnienia i historie do opowiadania znajomym. W dodatku do przyjaciel Austina. Więc będziemy spędzać więcej czasu razem…


 ____________________________________________

Nie miałam za bardzo czasu, aby go poprawić wizualnie. Przepraszam x
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTUJESZ = MOBILIZUJESZ
Dziękuję za każdy komentarz. <3
JMS 

piątek, 8 marca 2013

2. Nie chciałam się od niego odrywać.


       Siedziałam w salonie. Przerzucałam kanały. Było sobotnie przedpołudnie i nic ciekawego nie leciało. Nagle usłyszałam dźwięk. Mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Austin. Ostatnio bardzo często się spotykamy. Uśmiechnęłam się lekko, nacisnęłam na zieloną słuchawkę i przyłożyłam IPhone ’a do ucha.
 -Hej Moon. Czego chcesz? –powiedziałam z rozbawieniem. 
 -Miłe powitanie, Dawson.  Organizuję u siebie z Dezem  małą imprezę. Wpadniecie z Trish?- zapytał chłopak. 
 -Jasne! Czemu nie? W sumie i tak nie mam nic do roboty.  O której mamy wpaść? 
 -Zaczynamy o 17 –odpowiedział. – Nie spóźnijcie się.
 -Spokojnie, będziemy nawet przed czasem –wybroniłam się.
 -Oj, w to już nie uwierzę –zaśmiał się uroczo – Do zobaczenia, Ally. 
  Chłopak się rozłączył. Poszłam do kuchni, gdzie mama szykowała obiad. Usiadłam przy stole i obracałam telefon w dłoni.
 -Mamo… -zaczęłam niepewnie.
 -Co jest Ally? Wal prosto z mostu –powiedziała moja mama. Zawsze wiedziała, kiedy czegoś chcę.
 -No bo pamiętasz Austina, tego nowego kolegę co mieszka niedaleko i chodzi do mojej szkoły? –zapytałam.
 -To ten uroczy blondyn, z którym spędzasz tak wiele czasu? Wydaje się być miły. Ale do sedna. Podoba ci się?
 -Nie o to chodzi, mamo. Dzwonił i zaprosił mnie i Trish na domówkę. Organizuje ją u siebie ze swoim przyjacielem Dezem. Mogę pójść?
 -No nie wiem, a odrobiłaś lekcje? –podstępnie zadała mi pytanie.
 -Tak mamo. Wszystko mam zrobione. A z resztą jest sobota.  To co mogę iść? –zaczęłam błagać.
 - Jeżeli wrócisz przed północą to tak. –Uśmiechnęła się i wróciła do gotowania. 
  Pobiegłam na górę i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Wskoczyłam na łóżko i wybrałam numer Trish. 
 -Trish! Idziemy na imprezę! –krzyknęłam uradowana.
 -U kogo? Kiedy? –zapytała podekscytowana.
 -U Austina! O 17. Bądź u mnie za godzinę. Pójdziemy na zakupy. Obiecałam Austinowi, że będziemy przed czasem. Dobra?
 -Okej, do zobaczenia. Całuski – zakończyła Trish. 
  Wstałam i zeszłam na dół. Mama wołała mnie na obiad. Spaghetti pachniało w całej kuchni. Uwielbiałam to danie. Tradycyjnie mama robiła je w sobotę. Od kiedy tylko pamiętam. 
 -Mmmm –oblizałam się –Pachnie świetnie. Pewnie smakuje też.
  Nawijałam spaghetti na widelec. Wzięłam do buzi i wciągnęłam makaron. Przy okazji ubrudziłam się. Podeszłam do zlewu i zabrałam stamtąd papierowy ręczniczek. Wytarłam twarz i dokończyłam obiad. Pozmywałam i czekałam na Trish prze stole w kuchni. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i otworzyłam je. Oczywiście była to moja przyjaciółka.
 -Czekaj tylko założę buty. Wejdź.
  Trish szybko weszła do środka. Ja zakładałam kremowe Vans ’y. Pobiegłam na górę 
i rozpaczliwie szukałam telefony. Wreszcie znalazłam go. Leżał na łóżku przykryty poduszką. Na wyświetlaczu widniała informacja o nowej wiadomości. Od :Austin. „Hej x Mam nadzieję, że się widzimy, nie ? xx”. Odpisałam mu: „Jasne. Nie mogę się doczekać xoxo”. Wzięłam torebkę,  wsunęłam telefon do środka razem z portfelem i wróciłam do Trish. 
 -To co idziemy? –zapytałam przyjaciółkę. Ta odkiwnęła głową i wyszłyśmy.
  W centrum handlowym było dość tłoczno. O tej porze zazwyczaj ludzie robią wszelkiego rodzaju zakupy. Od artykułów spożywczych, po buty i ubrania. Na początku poszłyśmy do mojego ulubionego sklepu z sukienkami. Wiedziałam co chcę kupić, więc było to dla mnie ułatwieniem. Szukałam krótkiej, czerwonej sukienki. Przeszukując kolejne wieszaki natknęłam się na idealną wersję tej wymarzonej. Poszłam do przymierzalni, prosząc Trish o przypilnowanie. Przebrałam się i przejrzałam w lustrze. Wyglądałam nieźle, wręcz niesamowicie. Wyszłam na zewnątrz i pokazałam się Trish.
 -Oho, Ally szalejesz –powiedziała- Wyglądasz cudownie –zaśpiewała ostatnie słowo i wykonała gest, abym się obróciła. Spuściłam głowę w dół i powoli okręcałam się. –Serio, Ally. Austinowi się spodoba.
 -Hej, nie ubieram się tak dla Austina. Co ty bredzisz? –krzyknęłam pesząc się trochę.
 -Ally, nie udawaj – zaczęła  - przecież widzę, że go lubisz.
 -Wcale nie. Ja wolę Cole ’a. Przecież wiesz… -powiedziałam cicho. Prawie szeptem i zaczęłam bawić się włosami.
 -Dobra, jasne. Koniec tematu.
 -Definitywnie. Teraz znajdziemy coś dla ciebie. Tylko się przebiorę.
  Wróciłam do kabiny, włożyłam normalne ubranie i zabrałam sukienkę. Zdecydowanie ją brałam. Stanęłam obok Trish. Myślałam , co pasowałoby do jej karnacji. Moja przyjaciółka miała hiszpańskie korzenie, więc jej cera była ciemna, a włosy czarne i mocno kręcone. 
 -Może coś białego? Podkreślałoby twoją urodę. Jak myślisz, Trish ?
 -Spróbujmy. Rozdzielmy się. Ja będę szukała po tej stronie, a ty po drugiej. –zaproponowała.
 -Dobra –rzuciłam i ruszyłam w kierunku
  Przeglądałam kolejne wieszaki szukając tej idealnej sukienki. Nagle poczułam,  że ktoś szturchnął mnie. Gwałtownie obróciłam się i zobaczyłam duże, niebieskie oczy. Cole. Mimowolnie uśmiechnęłam się.
 -Cześć –wydukałam.
 -Hej – przeczesał włosy palcami – Co porabiasz ?
 -Szukam sukienki dla Trish, mojej przyjaciółki. Idziemy dzisiaj na imprezę –wyjaśniłam mu. –A ty co tu robisz? Chyba raczej nie chodzisz po sklepach z sukienkami na co dzień.
 -Yyy, no nie. Po prostu przechodziłem i zobaczyłem cię za szybą. Pomyślałem, że się przy-witam. Poza tym –tu przerwał na chwilę.
 -Kontynuuj. –Zachęciłam chłopaka.
 -Chciałem Cię zobaczyć. –Przyznał się. Ja poczułam, jak rumienią mi się policzki. Spuściłam głowę na dół.
 -Oj, Ally. Nie chowaj się… To całkiem urocze, kiedy się rumienisz.
 -Wcale, nie –naburmuszyłam się. Próba przeciwstawienia się chłopakowi była w tej sytuacji jednak nie możliwa. Jego oczy były przyciągające do tego stopnia, że oderwała mnie od nich Trish.
 -Cześć Cole ! –rzuciła beznamiętnie.- Słuchaj Ally, Znalazłam! 
 -Naprawdę? To świetnie. Chodźmy do przymierzalni. –Odwróciłam się jeszcze do Cole’a –Ej, jak chcesz to może wpadniesz z nami do Austina dzisiaj o 17? Co ty na to? 
 -Nie wiem czy jestem mile widziany. Wiesz, sam Austin mnie nie zaprosił, więc… - Urwał      i przeczesał ponownie włosy ręką.
 -O to się nie martw. Zdecydowanie się ucieszy jak cię zobaczy –oznajmiłam mu. „Mam nadzieję” dodałam w myśli. Bądź co bądź, ale Austin był tu nowy i nie wiem czy chciałby spraszać do swojego domu nieznajomych. Pożegnałam się z chłopakiem i wróciłam do Trish. Ta przebrała się w sukienkę i podziwiała ją w lustrze. 
  Dziewczyna robiła piruety przed lustrem i szczerzyła się wręcz.  Wyglądała cudownie. Może i sukienka nie była biała, lecz fioletowo-różowa, ale wyglądała w  niej zabójczo.  Cała była w paski i miała bardzo cienkie ramiączka. 
 -Bierzemy ! –krzyknęła z radością.
 -Dokładnie, tak ! –odpowiedziałam jej takim samym tonem. Poszłyśmy wspólnie do kasy       i zapłaciłyśmy.  
  Następnym naszym celem były buty i dodatki. To poszło nam o wiele łatwiej. Ja wybrałam wysokie, czarne szpilki i torebkę tego samego koloru, natomiast przyjaciółka zdecydowała się na różową torebeczkę i jasnofioletowe szpilki. Nareszcie wróciłyśmy do domu. Miałyśmy jeszcze godzinę do wyjścia. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Potem ubrałam się. Efekt był zadowalający. Uśmiechnęłam się pod nosem. Zrobiłam makijaż, a ciemne, falowane włosy tylko rozczesałam. Po mnie do łazienki weszła Trish. Zeszłam na dół i włączyłam telewizor. Nie leciało nic ciekawego, więc wyłączyłam go.  Sprawdziłam godzinę na wyświetlaczu. Miałyśmy jeszcze pół godziny. W tej chwili zeszła przyjaciółka. Jej wygląd był oszałamiający. Ciemne, kręcone włosy opadały luźno na ramiona, a sukienka idealnie dopasowała się do jej figury. W dodatku szpilki wydłużały jej optycznie nogi. Nałożyłam jeszcze tylko błyszczyk i wyszłyśmy. Droga do domu Austina zajęła nam dosłownie pięć minut. Czekałyśmy na werandzie, aż chłopak łaskawie otworzy nam drzwi.
 -No proszę, Ally i Trish. Przed czasem ?! Szalejecie dziewczyny – powiedział wesoło z lekką nutą zdziwienia.  Wskazał ręką, abyśmy weszły do środka. Podszedł do wieży i puścił muzykę. 
 -Wyglądacie niesamowicie –przyznał nam chłopak idąc do kuchni po napoje.
 -Dzięki, o to chodziło. Ty też całkiem nieźle-krzyknęłam do niego. Naprawdę wyglądał dobrze. Miał na sobie dżinsy z efektem podarcia, do tego założył białą, przylegającą do ciała koszulkę. Dokładnie widziałam jego mięśnie. Odznaczały się. Na to ubrał czarną marynarkę. Uwielbiałam styl Austina, jednak nie miałam mu o tym zamiaru powiedzieć. Kiedy wrócił do pokoju, podszedł do nas i podał na do picia coś, co wyglądało jak sok pomarańczowy. Podziękował za komplement i przeczesał swoje idealnie ułożone włosy. 
 -Słuchaj Austin – przypomniałam sobie – zaprosiłam Cole’a na imprezę. Masz coś przeciw-ko? 
 -Ehm… -westchnął- No nie wiem, wcale go nie znam. Wiem, że go lubisz, ale dla mnie nie wygląda zbyt przekonująco. Nie chciałem ci nic mówić wtedy w lodziarni. Po prostu nie ma zaufania do gościa. Rozumiesz? – Chłopak sprawiał pozory spokojnego, jednak wiedziałam, że w środku był wściekły. 
 -Czyli się nie cieszysz? – zadałam mu pytanie, na które i tak znałam odpowiedź.
 -No wiesz, jak już go zaprosiłaś i przyjdzie to będę starał się go ignorować.
 -Przepraszam – szepnęłam i zaczęłam bawić się włosami.
  Po piętnastu minutach zaczęli schodzić się ludzie. Znałam wszystkich ze szkoły. Austin witał wszystkich radośnie i częstował wszystkim co miał. Dez zrobił muzykę jak najgłośniej mógł. Na końcu przyszedł wyczekiwany przeze mnie Cole. Szybko do niego podeszłam  i przywitałam się. Zaczęliśmy rozmowę. Śmialiśmy się popijając napój. Nagle Austin powie-dział wszystkim, że znalazł alkohol. Trochę mnie to zdziwiło. Nie znałam chłopaka od tej strony. Porozlewał wszystkim. Chciał poczęstować nawet mnie, ale mu odmówiłam. Natomiast Cole nie szczędził od alkoholu. Powoli robił się pijany. W tej chwili nie chciałam z nim rozmawiać. Wróciłam do Austina, który wypił zdecydowanie mniej niż brunet. 
 -Nie dawaj mu już więcej –wskazałam na upitego chłopaka podwalającego się do pewnej blondynki o imieniu Carly.
 -Jasne, ale pod warunkiem, że ze mną zatańczysz.
 - Zgoda, zgoda – westchnęłam i zaciągnęłam go na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć, ale po chwili muzyka zmieniła się na wolną balladę. Wprawiło mnie to w zakłopotanie, ale Austin chwycił moją rękę i przyciągnął do siebie. Kołysaliśmy się powoli. Czułam jego zapach. Delikatne perfumy i naturalna woń czekolady i mięty. Nie chciałam się od niego odrywać. Jednak nagle poczułam straszne szarpnięcie. Obróciłam się i dostrzegłam rozwścieczonego Cole’a. 
 -Jak śmiesz się do niej zbliżać!? –usłyszałam tylko głos i zobaczyłam jak uderza Austina.
Blondyn przewrócił się chwytając za nos.
 -Cholera! Czego chcesz, Cole? –warknął.
 -Nie dotykaj Ally! 
 -My tylko tańczyliśmy! O co ci w ogóle chodzi?
 -Ally jest moja! – krzyknął pochylając się nad Austinem.
 -Nie, nie jestem. Przestań Cole ! Porozmawiamy jak będziesz trzeźwy ! – odciągnęłam go od blondyna i wystawiłam za drzwi. – Nic ci nie jest Austin ?
 -Chyba nie, ale to wszystko twoja wina! –Poczułam się jakby ktoś dał mi w policzek.
 -Ale…
 -Nie tłumacz się! To ty go zaprosiłaś. To przez ciebie zepsuł mi imprezę.
  Po policzku spłynęła mi łza. Odwróciłam się od niego i wyszłam. Nie zwracałam uwagi na Trish. Pewnie gdzieś siedziała w środku zabawiając się z jakimś chłopakiem. Zdjęłam gustowne szpilki i czym prędzej pobiegłam do domu. Była 22:30. Weszłam do domu starając się zamknąć cicho drzwi. Zazwyczaj moi rodzice spali o tej porze. Tak też było. Szybko wbiegłam po schodach i zamknęłam się w pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nie wiedziałam jak on mógł tak powiedzieć. Nie miałam pojęcia, że tak się stanie. Dlaczego Cole to zrobił ? Dlaczego on go uderzył? Przecież nie byliśmy razem. Dlaczego Austin za-chował się tak podle? Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Może to przez alkohol. Pozbierałam się po chwili i poszłam do łazienki. Puściłam gorącą wodę i weszłam pod prysznic. Poczułam odprężenie, kiedy woda obmywała moje ciało. Jednak po chwili po policzkach znowu zaczęły lecieć mi łzy. Zmieszały się z wodą i nie były słone. Usiadłam i oparłam się o ścianę. Nie chciałam już płakać. Nie miałam powodu. Może dlatego, że Cole zrobił się agresywny? A może to, że Austin zachował się jak ostatni dupek? Okej , to było za wiele. Wy-szłam spod prysznica i ubrałam krótkie spodenki i obcisłą bokserkę, które służyły mi za piżamę. Wchodząc do pokoju zobaczyłam otwarte okno. Zostawiłam je, aby przewietrzyć pokój. Chciałam zamknąć drzwi. Jednak zza nich wyszedł Austin. Spojrzał na mnie błagalnie.
 -Czego chcesz?  -warknęłam na niego.
 -Przeprosić. Zachowałem się jak ostatni cham i prostak. To nie była twoja wina, że się upił. Przepraszam. 
 -Jasne, a jak tu wszedłeś ?
 -Przez okno –uśmiechnął się –To co wybaczasz mi?
 - No nie wiem, może… 
 -Oj , Ally. No proszę cię. Wybacz mi – spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
 -No dobra ! Po prostu mnie przytul idioto.
  Jak powiedziałam tak zrobił. Przytulił mnie mocno. Znowu czułam jego woń. Po chwili odsunął się ode mnie. Powiedział, że musi już iść. Dał mi buziaka w policzek na dobranoc i wyskoczył przez okno. Spojrzałam przez nie, a kiedy był już przed domem pomachałam mu. Położyłam się do łóżka i zasnęłam spokojnie.
                _________________________________________________



Oto mamy drugi rozdział.  Nawet nie wiecie ile czasu zajęło mi przygotowanie go. Znalazłam chwilę czasu pomiędzy natłokiem obowiązków. W zasadzie wyszło tak jak chciałam. Chyba. :)
Jeżeli wykryliście jakieś błędy, piszcie śmiało. Chcę wiedzieć jak się poprawić. 
Co wam się podoba najbardziej ?
 Wolicie Cole'a czy Austin'a ?
Macie jakieś propozycje co może się wydarzyć?
Piszcie śmiało opinie, komentarze i rady :)
MOBILIZACJA 

JMS










piątek, 1 marca 2013

1. Widzę, że zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi na świecie.

1.



Lekko kręciło mi się w głowie. Szukałam nerwowo przyjaciółki. Nagle wpadłam na kogoś. Wściekłam się. 

 -Ej, uważaj jak chodzisz ! –krzyknęłam. Miałam dość napalonych facetów. Spojrzałam w górę, bo chłopak był wyższy  ode mnie. Miał ciepłe, brązowe oczy i blond włosy ułożone w artystycznym nieładzie. – Przepraszam.
 -Nie to ja przepraszam –rzekł blondyn. –Nie chciałem na ciebie wpaść. Ktoś mnie popchnął.
 -Nie no okej. To moja wina. Rozpycham się wszędzie –uśmiechnęłam się niepewnie. Chłopak wyszczerzył się.
 -Jestem Austin –podał mi rękę. Oczywiście uścisnęłam mu ją.
 -Ally. Miło mi. Nie widziałeś może niskiej, trochę przy kości dziewczyny ? Kręcone włosy ? Pyskata ? –Miałam nadzieję, że uroczy blondyn pomoże mi odnaleźć przyjaciółkę.
 -Wiesz co chyba tak. Spójrz tam. –Chwycił mnie za ramiona i obrócił powoli. Przybliżył się 
i wskazał palcem na dwie kłócące się osoby. Jedna z nich to oczywiście moja Trish. Wrzeszczała na wysokiego i rudego chłopaka. 
 -Czy ty naprawdę nie możesz zrobić czegoś o co cię poproszę? Chociaż jeden raz ? -ryknęła.
 -Nie krzycz na mnie, Trish. Przez to się denerwuję i mam mętlik w głowie.
  Chłopak ubrany był dość oryginalnie. Kolorowe, zielone spodnie i żółta koszula, na to brązowy sweterek. Dotykał  teraz swojej głowy w geście jakby nie wytrzymywał z bólu. Chciałam do nich podejść i rozdzielić ich. Wtem poczułam oddech Austina przy moim uchu.
 -Lepiej tam nie idź. Dez da sobie radę z twoją temperamentną koleżanką.  Zostawmy ich.-  Schwycił mnie w pasie. Ja odwróciłam głowę. Szliśmy w kierunku wyjścia. Na zewnątrz zapytałam chłopaka:
 - Skąd znasz tego chłopaka? Pierwszy raz go widzę. Ciebie w zasadzie też. 
  Dopiero teraz mogłam przyjrzeć się Austinowi. Było jasno, a impreza w klubie ledwo się zaczęła. Ubrany był w ciemne rurki, kolorowy T-shirt  i koszulę w kratę. Na szyi powiesił nieśmiertelnik. Zauważyłam, że jest całkiem przystojny.
 -To może od początku, co ? Jestem Austin, a to był mój najlepszy przyjaciel Dez. Znamy się od dziecka. Mamy 18 lat. Oboje. A i no, Dez mieszka w sąsiednim miasteczku, a ja przeprowadziłem się tutaj. Rodzice stwierdzili, że będzie nam tu lepiej. To dla siostry, Melanie. Jest ciężko chora, a tu mamy bliżej szpital – uśmiechnął się smutno.
 -Ile ma lat ? Jeśli mogę zapytać? – odchrząknęłam.
 -Siedem.  Rodzice zapisali ją tu do szkoły. Mnie zresztą też… 
 -Do której będziesz chodził? Ja chodzę do tej w centrum miasta. Jestem w przedostatniej klasie. 
 -Wiesz, że ja chyba też. Nie znam jeszcze całego miasta, ale wydaje mi się, że to ta w cen-trum – kopnął kamień. Szliśmy uroczą alejką. W parku było pełno ludzi. W wiosenne popołu-dnia roi się tutaj od licealistów. Co chwilę kogoś witałam i przedstawiałam Austina. 
 - Masz wielu znajomych, Ally. Ciekawi –przerwał. Spojrzał się za siebie – Szczególnie ten facet w tatuażach, kolczykach i ogólnie.
 -Tak –zaczęłam – Drew nie jest szczególnie lubiany. -Zaśmialiśmy się oboje.
 -Słuchaj, a macie tu może jakąś knajpkę. W sensie lodziarnię na przykład ?- zapytał się Austin. 
 -Mamy. Serwują tu przepyszne lody czekoladowe. Mniam ! – pomasowałam się po brzuchu. Widziałam też jak chłopak oblizał usta. –Chodźmy. 
  Skręciliśmy w boczną uliczkę. Prowadziłam go na skróty. Znałam każdy zakamarek tego miasta. Wspólnie z Trish chodziłyśmy wszędzie gdzie się tylko dało. Dlatego to jeden z powodów, że jesteśmy popularne w szkole. Nie przepadam za tym osobiście. Nienawidzę być w centrum uwagi. Wyjęłam z kieszeni telefon i spojrzałam na godzinę. Była 18.30. Spacerowaliśmy z Austinem prawie godzinę. Nagle dostrzegłam lodziarnię. 
 -Jesteśmy –powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
 -Nareszcie już myślałem, że zaciągniesz mnie gdzieś na kraniec miasta i porzucisz, a ja nie będę wiedział gdzie pójść –zaśmialiśmy się. Lubiłam jego poczucie humoru. 
  Chłopak otworzył przede mną drzwi i wpuścił pierwszą do środka. „Dżentelmen” pomyślałam. Zajęliśmy stolik w kącie lokalu. Usiedliśmy naprzeciw siebie. Wzięłam do ręki menu. Przejrzałam i położyłam na środku stolika. 
 -Więc, Austin. Co zamawiasz? –zapytałam.
 -A co polecasz? –zapytał i mrugnął do mnie. 
 -No więc –zaczęłam udawać zamyśloną- Hmm… Jako specjał dzisiejszy polecam lody o smaku…
 -Czekoladowym –dokończyliśmy wspólnie po czym roześmialiśmy się. Do stolika podszedł chłopak. Ciemne włosy, niebieskie oczy, miły uśmiech. To był Cole, chłopak, do którego mia-łam słabość. Zawsze zachowywałam się przy nim dziwnie. Był kelnerem w „BLUEBERRY”. 
 -Cześć Ally, Co Wam podać ?- zapytał z uśmiechem na ustach. W prawej ręce trzymał notes, a w lewej długopis. Musiał być leworęczny. 
 -Yyy… Eee… H, hej Cole –zaczęłam się jąkać i wzięłam kartę do ręki. Pomachałam mu nią przed twarzą –A co polecasz? 
 -Ale Ally, wybraliśmy już. Dwa razy lody czekoladowe –powiedział blondyn i szturchnął mnie. Patrzyłam jak Cole się oddala –Ally! Ziemia do Ally! Hej, dziewczyno!
 -Przepraszam Austin.  Ja po prostu tracę kontrolę przy nim. Zawsze wygaduję jakieś głupstwa –zwierzyłam mu się. On był godny zaufania. Sprawiał takie wrażenie. 
 -Widać, że ci się podoba –uśmiechnął się dodając mi otuchy- Powinniście spróbować. 
 -Ale czego ? – zapytałam głupio.
 -No, oczywiście być razem – zaśmiał się blondyn.
  W naszym kierunku zmierzał Cole z tacą. Na niej znajdowały się dwa pucharki lodów czekoladowych. Uśmiechnęłam się na samą myśl o jedzeniu ich. Były wyśmienite. Chłopak położył tacę na stoliku, życzył smacznego i odszedł. Wzięłam do ręki łyżeczkę i zaczęłam jeść. Po chwili poczułam coś zimnego na nosie. Austin dotknął lodami czubka mojego nosa.
 -Ej ! Za co to? – rzekłam nabierając lody łyżeczką.
 -Za nic.  – wyszczerzył się. Rzuciłam w niego lodem z łyżeczki.
 -Remis? – zaczęliśmy obrzucać się lodami. Musieliśmy wyglądać przezabawnie. Jak dzieci z przedszkola. Śmialiśmy się i żartowaliśmy z siebie nawzajem.
 -Haha! Wyglądasz jak krowa –powiedziałam do Austina i roześmiałam się. Cała jego twarz była w brązowych łatach.
 -Tak jak ty –odwdzięczył mi się kolejną porcją lodów na włosach. 
 -Chyba starczy co, Austin? Zaraz zniszczymy im knajpkę. –mówiąc to wstałam i ocierałam twarz chusteczkami. Spojrzałam na blondyna. Robił to samo. 
 -Okej, pójdę zapłacić. 
 -Nie trzeba, mam pieniądze –odrzekłam biorąc do ręki torebkę.
 -Ale ja chcę! –powiedział.
 -Ale nie musisz – uśmiechnęłam się.
 - Ale ja chcę – krzyknął i tupnął nogą jak dziecko. 
 -Dobrze tylko mi się tu nie rozpłacz – kierowałam się w kierunku kasy.
 -No i tak ma być, Ally. Zrozumiano? – zapytał z pewnością w głosie.
 -Tak jest, panie Moon. – zasalutowałam mu.
  Chłopak zapłacił za nas obojga. Czułam się z nim świetnie i swobodnie. Tak jak z Trish. Mogłabym powiedzieć, że czuję jakbym znała go od dziecka. Wychodząc skręciliśmy w prawo. Musiałam iść do domu. Sprawdziłam godzinę. Za piętnaście ósma. Jutro miałam iść do szkoły. 
 -Słuchaj Austin. Ja muszę się zbierać. Jutro szkoła, a ja muszę odrobić jeszcze lekcje.
 -Spokojnie, odprowadzę cię. Zresztą  i tak idziemy w tym samym kierunku – oznajmił.
 -No dobrze.
  Szliśmy wygłupiając się. Doszliśmy do mojego domu. Nadszedł czas pożegnania. 
 -Dzięki za dzisiejszy dzień, Austin. Cieszę się, że cię poznałam. Jutro widzimy się w szkole, tak? – zapytałam na koniec. 
 -Tak ja też się cieszę. Jak chcesz to mogę po ciebie przyjść rano. Mieszkam zaledwie dwie ulice stąd – wskazał palcem za siebie.
 -Świetnie. To jutro o wpół do ósmej. Masz jeszcze mój numer telefonu, jeżeli by się coś zmieniło – wręczyłam mu karteczkę z ciągiem liczb. 
 - Do zobaczenia, Dawson –powiedział i przytulił mnie. Pachniał czekoladą i miętą.
  Ruszyłam w kierunku drzwi do domu. Pomachałam mu jeszcze i krzyknęłam „Pa”. Wchodząc zdjęłam buty i zawołałam mamę. W domu było cicho. Przeszłam do kuchni. Na stole leżała karteczka „Jesteśmy na zakupach. Zrób sobie coś na kolację. Odrób lekcje i idź spać. Całujemy mama i tata.” Umyłam ręce i zaczęłam przygotowywać sobie kanapki. Wlałam soku i skierowałam się na górę. Otwierając drzwi do pokoju omal nie rozlałam soku na dywan. Moja niezdarność nie zna granic. Usiadłam na łóżku. Wzięłam podręczniki i jedząc zaczęłam rozwiązywać zadania. Talerz i szklankę odniosłam do kuchni. Wchodząc po schodach sprawdziłam telefon. „2 wiadomości od : Austin”. Uśmiechnęłam się do ekranu komórki.
„Hej. Jak tam? Umyłaś się? Haha” tak brzmiała pierwsza wiadomość. Natomiast druga: „Spójrz przez okno x”. Wróciłam do pokoju. Odsłoniłam firanki. Zauważyłam blondyna stojącego po drugiej stronie ulicy. Opierał się o słup. Zadzwoniłam do niego. 
 -Czemu jeszcze tu jesteś ?
 -No, nie wiem. Nudzi mi się. – przeciągnął wyraz.
 -Idź do domu, głupolu. Zrób lekcje czy coś. Widzimy się rano. – pomachałam mu i rozłączyłam.
  Widziałam jak się oddala. Na końcu jeszcze spojrzał na mnie i pomachał. Wróciła do swoich zajęć. Po mniej więcej godzinie poszłam pod prysznic. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać. 


Rano obudził mnie dźwięk budzika. Zsunęłam się z łóżka. Wstałam poprawiając dłonią moje ciemne włosy. Przejrzałam  się w lustrze. Wyglądałam strasznie. Jak zwykle rano. Otworzyłam szafę i wzięłam brązowo-niebieską sukienkę w kwiaty. Lubiłam chodzić w sukienkach. Poszłam do łazienki. Umyłam się, rozczesałam włosy, ubrałam. Następnie zatuszowałam niedoskonałości, poprawiłam rzęsy tuszem i pociągnęłam błyszczykiem po ustach. Zeszłam na dół. Mama krzątała się po kuchni. Położyła na stole miskę moich ulubionych płatków.

 -Cześć kochanie, zjedz coś i leć do szkoły. Bo się spóźnisz. 
 -Hej mamo, dobrze już dobrze. Nie denerwuj się. 
  Wzięła łyk kawy. Wyszła z kuchni i wróciła do swojego biura. Mama pracowała w domu. Była architektem. Tata natomiast właścicielem małego sklepu z instrumentami w centrum handlowym tutaj, w Miami. Zerknęłam na zegarek było 25 po 8. Zakładałam buty i wzięłam torbę na ramię. Spojrzałam w lustro i usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam Austina. Ubrany był w krótkie spodnie koloru beżowego, a do tego luźną, czerwoną koszulkę. Wyglądał świetnie. 
  -Mamo wychodzę ! –krzyknęłam, ale nie usłyszałam odpowiedzi –Cześć Moon, jak tam?
  -Dawson, też miło cię widzieć- przytulił mnie na przywitanie – Nawet dobrze. Tylko odrobinę się stresuję. Wiesz dzisiaj pierwszy dzień w nowej szkole. 
 -Trzymaj się mnie, a nie zginiesz –uśmiechnęłam się. Podczas drogi opowiadał mi o swoim śnie. Mnóstwo zielonych kosmitów zjadła mu talerz naleśników. Jego historia miała wiele śmiesznych momentów. Po chwili doszliśmy do szkoły. Przed budynkiem spotkaliśmy Trish. Przywitałam się z nią i przedstawiłam jej Austina. Polubili się. Chociaż zszokowała ją wiadomość o tym, że to kumpel Dez ’a. Potem zaprowadziłam chłopaka do sekretariatu. Tam odebrał swój plan lekcji. Wytłumaczyłam mu jak dojść do sali.
  -Obiecaj, że spotkamy się na następnej przerwie. Przy mojej szafce. Dobra ? –zapytał.
 -Okej. Do zobaczenia –uściskałam go i poszłam w kierunku klasy. 
  Pierwszą miałam biologię. Nie przepadałam za przedmiotami ścisłymi. Wyczekiwałam dzwonka. Chciałam się spotkać z Austinem. Zauważyłam, że często o nim myślę. Jest miły, zabawny, a do tego całkiem przystojny.  Nie zakochałam się, przynajmniej jeszcze. Wciąż 
w głowie słyszałam jego śmiech i przywoływałam jego twarz. Przyjemne uczucie. Znałam go dzień, a czułam jakby minęły wieki odkąd zostaliśmy przyjaciółmi. Nareszcie zabrzmiał dzwonek. Skierowałam się bezpośrednio w kierunku szafki blondyna. Czekałam, aż podejdzie tutaj. On wyszedł z klasy otoczony gromadką dziewczyn. Nie zdziwiło mnie to. Podszedł do mnie odrywając się od nich i uściskał. Przy nas po chwili zjawił się wysoki, szczupły chłopak z aparatem w ręku. Zrobił nam zdjęcie.
 -Jestem Ryan. Redaktor szkolnej gazetki. Nowa szkolna para?  –zapytał z ciekawością.
 -Co? Nie ! -krzyknęliśmy oboje.
 -No wygląda to inaczej.- zaśmiał się.
 -Wydaje ci się. Ally mi tylko pomaga w zaklimatyzowaniu się w nowej szkole. A tak w zasadzie to jestem Austin Moon. –przedstawił się mój przyjaciel.
 -No, widzisz Ry. Chłopak dobrze mówi. – uśmiechnęłam się do niego. Spojrzał na mnie zakłopotany.
 -Jeżeli tak to przepraszam –oddalił się, a my parsknęliśmy śmiechem. 
  Reszta dnia minęła bez niespodzianek. Przedstawiłam Austina reszcie moich przyjaciół. Spędziliśmy większość czasu razem z Trish. Widać, że się dogadywali. Cieszyło mnie to niezmiernie.  Widzę, że zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi na świecie.  

______________________________________________

Hej . O to i jest 1 rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba. :)

Proszę o szczere komentarze, to motywuje. :D

W przyszłym tygodniu, zapraszam na rozdział 2. 

Zostawiajcie kontakt, jeżeli chcecie być informowani. :3


JMS