piątek, 1 marca 2013

1. Widzę, że zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi na świecie.

1.



Lekko kręciło mi się w głowie. Szukałam nerwowo przyjaciółki. Nagle wpadłam na kogoś. Wściekłam się. 

 -Ej, uważaj jak chodzisz ! –krzyknęłam. Miałam dość napalonych facetów. Spojrzałam w górę, bo chłopak był wyższy  ode mnie. Miał ciepłe, brązowe oczy i blond włosy ułożone w artystycznym nieładzie. – Przepraszam.
 -Nie to ja przepraszam –rzekł blondyn. –Nie chciałem na ciebie wpaść. Ktoś mnie popchnął.
 -Nie no okej. To moja wina. Rozpycham się wszędzie –uśmiechnęłam się niepewnie. Chłopak wyszczerzył się.
 -Jestem Austin –podał mi rękę. Oczywiście uścisnęłam mu ją.
 -Ally. Miło mi. Nie widziałeś może niskiej, trochę przy kości dziewczyny ? Kręcone włosy ? Pyskata ? –Miałam nadzieję, że uroczy blondyn pomoże mi odnaleźć przyjaciółkę.
 -Wiesz co chyba tak. Spójrz tam. –Chwycił mnie za ramiona i obrócił powoli. Przybliżył się 
i wskazał palcem na dwie kłócące się osoby. Jedna z nich to oczywiście moja Trish. Wrzeszczała na wysokiego i rudego chłopaka. 
 -Czy ty naprawdę nie możesz zrobić czegoś o co cię poproszę? Chociaż jeden raz ? -ryknęła.
 -Nie krzycz na mnie, Trish. Przez to się denerwuję i mam mętlik w głowie.
  Chłopak ubrany był dość oryginalnie. Kolorowe, zielone spodnie i żółta koszula, na to brązowy sweterek. Dotykał  teraz swojej głowy w geście jakby nie wytrzymywał z bólu. Chciałam do nich podejść i rozdzielić ich. Wtem poczułam oddech Austina przy moim uchu.
 -Lepiej tam nie idź. Dez da sobie radę z twoją temperamentną koleżanką.  Zostawmy ich.-  Schwycił mnie w pasie. Ja odwróciłam głowę. Szliśmy w kierunku wyjścia. Na zewnątrz zapytałam chłopaka:
 - Skąd znasz tego chłopaka? Pierwszy raz go widzę. Ciebie w zasadzie też. 
  Dopiero teraz mogłam przyjrzeć się Austinowi. Było jasno, a impreza w klubie ledwo się zaczęła. Ubrany był w ciemne rurki, kolorowy T-shirt  i koszulę w kratę. Na szyi powiesił nieśmiertelnik. Zauważyłam, że jest całkiem przystojny.
 -To może od początku, co ? Jestem Austin, a to był mój najlepszy przyjaciel Dez. Znamy się od dziecka. Mamy 18 lat. Oboje. A i no, Dez mieszka w sąsiednim miasteczku, a ja przeprowadziłem się tutaj. Rodzice stwierdzili, że będzie nam tu lepiej. To dla siostry, Melanie. Jest ciężko chora, a tu mamy bliżej szpital – uśmiechnął się smutno.
 -Ile ma lat ? Jeśli mogę zapytać? – odchrząknęłam.
 -Siedem.  Rodzice zapisali ją tu do szkoły. Mnie zresztą też… 
 -Do której będziesz chodził? Ja chodzę do tej w centrum miasta. Jestem w przedostatniej klasie. 
 -Wiesz, że ja chyba też. Nie znam jeszcze całego miasta, ale wydaje mi się, że to ta w cen-trum – kopnął kamień. Szliśmy uroczą alejką. W parku było pełno ludzi. W wiosenne popołu-dnia roi się tutaj od licealistów. Co chwilę kogoś witałam i przedstawiałam Austina. 
 - Masz wielu znajomych, Ally. Ciekawi –przerwał. Spojrzał się za siebie – Szczególnie ten facet w tatuażach, kolczykach i ogólnie.
 -Tak –zaczęłam – Drew nie jest szczególnie lubiany. -Zaśmialiśmy się oboje.
 -Słuchaj, a macie tu może jakąś knajpkę. W sensie lodziarnię na przykład ?- zapytał się Austin. 
 -Mamy. Serwują tu przepyszne lody czekoladowe. Mniam ! – pomasowałam się po brzuchu. Widziałam też jak chłopak oblizał usta. –Chodźmy. 
  Skręciliśmy w boczną uliczkę. Prowadziłam go na skróty. Znałam każdy zakamarek tego miasta. Wspólnie z Trish chodziłyśmy wszędzie gdzie się tylko dało. Dlatego to jeden z powodów, że jesteśmy popularne w szkole. Nie przepadam za tym osobiście. Nienawidzę być w centrum uwagi. Wyjęłam z kieszeni telefon i spojrzałam na godzinę. Była 18.30. Spacerowaliśmy z Austinem prawie godzinę. Nagle dostrzegłam lodziarnię. 
 -Jesteśmy –powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
 -Nareszcie już myślałem, że zaciągniesz mnie gdzieś na kraniec miasta i porzucisz, a ja nie będę wiedział gdzie pójść –zaśmialiśmy się. Lubiłam jego poczucie humoru. 
  Chłopak otworzył przede mną drzwi i wpuścił pierwszą do środka. „Dżentelmen” pomyślałam. Zajęliśmy stolik w kącie lokalu. Usiedliśmy naprzeciw siebie. Wzięłam do ręki menu. Przejrzałam i położyłam na środku stolika. 
 -Więc, Austin. Co zamawiasz? –zapytałam.
 -A co polecasz? –zapytał i mrugnął do mnie. 
 -No więc –zaczęłam udawać zamyśloną- Hmm… Jako specjał dzisiejszy polecam lody o smaku…
 -Czekoladowym –dokończyliśmy wspólnie po czym roześmialiśmy się. Do stolika podszedł chłopak. Ciemne włosy, niebieskie oczy, miły uśmiech. To był Cole, chłopak, do którego mia-łam słabość. Zawsze zachowywałam się przy nim dziwnie. Był kelnerem w „BLUEBERRY”. 
 -Cześć Ally, Co Wam podać ?- zapytał z uśmiechem na ustach. W prawej ręce trzymał notes, a w lewej długopis. Musiał być leworęczny. 
 -Yyy… Eee… H, hej Cole –zaczęłam się jąkać i wzięłam kartę do ręki. Pomachałam mu nią przed twarzą –A co polecasz? 
 -Ale Ally, wybraliśmy już. Dwa razy lody czekoladowe –powiedział blondyn i szturchnął mnie. Patrzyłam jak Cole się oddala –Ally! Ziemia do Ally! Hej, dziewczyno!
 -Przepraszam Austin.  Ja po prostu tracę kontrolę przy nim. Zawsze wygaduję jakieś głupstwa –zwierzyłam mu się. On był godny zaufania. Sprawiał takie wrażenie. 
 -Widać, że ci się podoba –uśmiechnął się dodając mi otuchy- Powinniście spróbować. 
 -Ale czego ? – zapytałam głupio.
 -No, oczywiście być razem – zaśmiał się blondyn.
  W naszym kierunku zmierzał Cole z tacą. Na niej znajdowały się dwa pucharki lodów czekoladowych. Uśmiechnęłam się na samą myśl o jedzeniu ich. Były wyśmienite. Chłopak położył tacę na stoliku, życzył smacznego i odszedł. Wzięłam do ręki łyżeczkę i zaczęłam jeść. Po chwili poczułam coś zimnego na nosie. Austin dotknął lodami czubka mojego nosa.
 -Ej ! Za co to? – rzekłam nabierając lody łyżeczką.
 -Za nic.  – wyszczerzył się. Rzuciłam w niego lodem z łyżeczki.
 -Remis? – zaczęliśmy obrzucać się lodami. Musieliśmy wyglądać przezabawnie. Jak dzieci z przedszkola. Śmialiśmy się i żartowaliśmy z siebie nawzajem.
 -Haha! Wyglądasz jak krowa –powiedziałam do Austina i roześmiałam się. Cała jego twarz była w brązowych łatach.
 -Tak jak ty –odwdzięczył mi się kolejną porcją lodów na włosach. 
 -Chyba starczy co, Austin? Zaraz zniszczymy im knajpkę. –mówiąc to wstałam i ocierałam twarz chusteczkami. Spojrzałam na blondyna. Robił to samo. 
 -Okej, pójdę zapłacić. 
 -Nie trzeba, mam pieniądze –odrzekłam biorąc do ręki torebkę.
 -Ale ja chcę! –powiedział.
 -Ale nie musisz – uśmiechnęłam się.
 - Ale ja chcę – krzyknął i tupnął nogą jak dziecko. 
 -Dobrze tylko mi się tu nie rozpłacz – kierowałam się w kierunku kasy.
 -No i tak ma być, Ally. Zrozumiano? – zapytał z pewnością w głosie.
 -Tak jest, panie Moon. – zasalutowałam mu.
  Chłopak zapłacił za nas obojga. Czułam się z nim świetnie i swobodnie. Tak jak z Trish. Mogłabym powiedzieć, że czuję jakbym znała go od dziecka. Wychodząc skręciliśmy w prawo. Musiałam iść do domu. Sprawdziłam godzinę. Za piętnaście ósma. Jutro miałam iść do szkoły. 
 -Słuchaj Austin. Ja muszę się zbierać. Jutro szkoła, a ja muszę odrobić jeszcze lekcje.
 -Spokojnie, odprowadzę cię. Zresztą  i tak idziemy w tym samym kierunku – oznajmił.
 -No dobrze.
  Szliśmy wygłupiając się. Doszliśmy do mojego domu. Nadszedł czas pożegnania. 
 -Dzięki za dzisiejszy dzień, Austin. Cieszę się, że cię poznałam. Jutro widzimy się w szkole, tak? – zapytałam na koniec. 
 -Tak ja też się cieszę. Jak chcesz to mogę po ciebie przyjść rano. Mieszkam zaledwie dwie ulice stąd – wskazał palcem za siebie.
 -Świetnie. To jutro o wpół do ósmej. Masz jeszcze mój numer telefonu, jeżeli by się coś zmieniło – wręczyłam mu karteczkę z ciągiem liczb. 
 - Do zobaczenia, Dawson –powiedział i przytulił mnie. Pachniał czekoladą i miętą.
  Ruszyłam w kierunku drzwi do domu. Pomachałam mu jeszcze i krzyknęłam „Pa”. Wchodząc zdjęłam buty i zawołałam mamę. W domu było cicho. Przeszłam do kuchni. Na stole leżała karteczka „Jesteśmy na zakupach. Zrób sobie coś na kolację. Odrób lekcje i idź spać. Całujemy mama i tata.” Umyłam ręce i zaczęłam przygotowywać sobie kanapki. Wlałam soku i skierowałam się na górę. Otwierając drzwi do pokoju omal nie rozlałam soku na dywan. Moja niezdarność nie zna granic. Usiadłam na łóżku. Wzięłam podręczniki i jedząc zaczęłam rozwiązywać zadania. Talerz i szklankę odniosłam do kuchni. Wchodząc po schodach sprawdziłam telefon. „2 wiadomości od : Austin”. Uśmiechnęłam się do ekranu komórki.
„Hej. Jak tam? Umyłaś się? Haha” tak brzmiała pierwsza wiadomość. Natomiast druga: „Spójrz przez okno x”. Wróciłam do pokoju. Odsłoniłam firanki. Zauważyłam blondyna stojącego po drugiej stronie ulicy. Opierał się o słup. Zadzwoniłam do niego. 
 -Czemu jeszcze tu jesteś ?
 -No, nie wiem. Nudzi mi się. – przeciągnął wyraz.
 -Idź do domu, głupolu. Zrób lekcje czy coś. Widzimy się rano. – pomachałam mu i rozłączyłam.
  Widziałam jak się oddala. Na końcu jeszcze spojrzał na mnie i pomachał. Wróciła do swoich zajęć. Po mniej więcej godzinie poszłam pod prysznic. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać. 


Rano obudził mnie dźwięk budzika. Zsunęłam się z łóżka. Wstałam poprawiając dłonią moje ciemne włosy. Przejrzałam  się w lustrze. Wyglądałam strasznie. Jak zwykle rano. Otworzyłam szafę i wzięłam brązowo-niebieską sukienkę w kwiaty. Lubiłam chodzić w sukienkach. Poszłam do łazienki. Umyłam się, rozczesałam włosy, ubrałam. Następnie zatuszowałam niedoskonałości, poprawiłam rzęsy tuszem i pociągnęłam błyszczykiem po ustach. Zeszłam na dół. Mama krzątała się po kuchni. Położyła na stole miskę moich ulubionych płatków.

 -Cześć kochanie, zjedz coś i leć do szkoły. Bo się spóźnisz. 
 -Hej mamo, dobrze już dobrze. Nie denerwuj się. 
  Wzięła łyk kawy. Wyszła z kuchni i wróciła do swojego biura. Mama pracowała w domu. Była architektem. Tata natomiast właścicielem małego sklepu z instrumentami w centrum handlowym tutaj, w Miami. Zerknęłam na zegarek było 25 po 8. Zakładałam buty i wzięłam torbę na ramię. Spojrzałam w lustro i usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam Austina. Ubrany był w krótkie spodnie koloru beżowego, a do tego luźną, czerwoną koszulkę. Wyglądał świetnie. 
  -Mamo wychodzę ! –krzyknęłam, ale nie usłyszałam odpowiedzi –Cześć Moon, jak tam?
  -Dawson, też miło cię widzieć- przytulił mnie na przywitanie – Nawet dobrze. Tylko odrobinę się stresuję. Wiesz dzisiaj pierwszy dzień w nowej szkole. 
 -Trzymaj się mnie, a nie zginiesz –uśmiechnęłam się. Podczas drogi opowiadał mi o swoim śnie. Mnóstwo zielonych kosmitów zjadła mu talerz naleśników. Jego historia miała wiele śmiesznych momentów. Po chwili doszliśmy do szkoły. Przed budynkiem spotkaliśmy Trish. Przywitałam się z nią i przedstawiłam jej Austina. Polubili się. Chociaż zszokowała ją wiadomość o tym, że to kumpel Dez ’a. Potem zaprowadziłam chłopaka do sekretariatu. Tam odebrał swój plan lekcji. Wytłumaczyłam mu jak dojść do sali.
  -Obiecaj, że spotkamy się na następnej przerwie. Przy mojej szafce. Dobra ? –zapytał.
 -Okej. Do zobaczenia –uściskałam go i poszłam w kierunku klasy. 
  Pierwszą miałam biologię. Nie przepadałam za przedmiotami ścisłymi. Wyczekiwałam dzwonka. Chciałam się spotkać z Austinem. Zauważyłam, że często o nim myślę. Jest miły, zabawny, a do tego całkiem przystojny.  Nie zakochałam się, przynajmniej jeszcze. Wciąż 
w głowie słyszałam jego śmiech i przywoływałam jego twarz. Przyjemne uczucie. Znałam go dzień, a czułam jakby minęły wieki odkąd zostaliśmy przyjaciółmi. Nareszcie zabrzmiał dzwonek. Skierowałam się bezpośrednio w kierunku szafki blondyna. Czekałam, aż podejdzie tutaj. On wyszedł z klasy otoczony gromadką dziewczyn. Nie zdziwiło mnie to. Podszedł do mnie odrywając się od nich i uściskał. Przy nas po chwili zjawił się wysoki, szczupły chłopak z aparatem w ręku. Zrobił nam zdjęcie.
 -Jestem Ryan. Redaktor szkolnej gazetki. Nowa szkolna para?  –zapytał z ciekawością.
 -Co? Nie ! -krzyknęliśmy oboje.
 -No wygląda to inaczej.- zaśmiał się.
 -Wydaje ci się. Ally mi tylko pomaga w zaklimatyzowaniu się w nowej szkole. A tak w zasadzie to jestem Austin Moon. –przedstawił się mój przyjaciel.
 -No, widzisz Ry. Chłopak dobrze mówi. – uśmiechnęłam się do niego. Spojrzał na mnie zakłopotany.
 -Jeżeli tak to przepraszam –oddalił się, a my parsknęliśmy śmiechem. 
  Reszta dnia minęła bez niespodzianek. Przedstawiłam Austina reszcie moich przyjaciół. Spędziliśmy większość czasu razem z Trish. Widać, że się dogadywali. Cieszyło mnie to niezmiernie.  Widzę, że zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi na świecie.  

______________________________________________

Hej . O to i jest 1 rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba. :)

Proszę o szczere komentarze, to motywuje. :D

W przyszłym tygodniu, zapraszam na rozdział 2. 

Zostawiajcie kontakt, jeżeli chcecie być informowani. :3


JMS

3 komentarze:

  1. świetny ! Czekam na kolejny ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Weee [miało być "łiii", ale "weee" wygląda lepieeej ;p]! Super rozdział <3 Auslly jest taaakie kochaaane i wigać, że genialnie się dogadują :D
    Informuj mnie o nn <3 Moje gg yo: 34981742 <3
    Selcia<3
    PS. Jakbyś mogła to napisz do mnie coś, żebym miała Twój nr :D

    OdpowiedzUsuń