piątek, 14 czerwca 2013

4. "I co kopara opadła?"


            Kolejny dzień zapowiadał się spokojnie. Niedługo miał być koniec roku szkolnego. Jeszcze tylko kilka tygodni. W sumie w szkole nie działo się nic ciekawego. Nauczyciele nie zadawali już ton lekcji, ani nie zapowiadali więcej sprawdzianów. Był to czas poprawiania ocen, aby ukończyć klasę z jak najlepszym wynikiem. Nie martwiłam się stopniami. Byłam jedną z najlepszych drugoklasistek. Co prawda mogłam postarać się jeszcze bardziej, ale byłam zbyt leniwa. Dziś była sobota. Szlaban minął już kilka dni temu. Cieszyłam się z tego. 
            Zeszłam na dół do kuchni. Nie była ogromna. Brązowe szafki kontrastowały z jasnymi blatami. Na środku stół brązowy stół i sześć krzeseł. Po lewej stronie przy wejściu stała biała lodówka. Poprzyczepiane do niej magnesy wydawały się trochę dziecinne. Nie przeszkadzało nam to. Ściany do połowy obłożone płytkami, a do połowy pomalowane żółtą farbą. Kuchnia sprawiała wrażenie, że nasza rodzinna atmosfera jest ciepła, że kochamy się wzajemnie. Było w tym odrobinę prawdy. Kochałam rodziców, oni mnie również, ale… W sumie nie mieli już dla mnie tyle czasu co kiedyś. Ojciec całymi dniami pracował w sklepiku, a matka przesiadywała w swoim biurze i wychodziła z niego, kiedy miała zrobić coś do jedzenia. Zdarzało jej się odpoczywać od pracy. Niestety takich dni było mało.  Ojciec częściej zajmował się domem i mną. Miał więcej czasu. Mama była rozchwytywana.
            Usiadłam na parapecie, z którego widać było ulicę. Lubiłam obserwować ludzi, którzy non stop gdzieś idę, biegną… Żaden nie ma czasu, aby spoglądać w bok. Nikt nie zauważa, że siedemnastoletnia dziewczyna o brązowych włosach i bladej cerze siedzi na parapecie kuchennym.  Rozmyślałam o życiu, o świecie, o życiu poza światem.  Słuchawki w uszach sprawiały, że wszystko było bardziej kolorowe. Nagle po drugiej stronie ulicy dostrzegłam dwóch wysokich chłopaków. Blondyn i rudzielec. Od razu się uśmiechnęłam. Szybko wzięłam telefon i wykręciłam numer Austina.
 - Hej, hej widzę was-zaczęłam radośnie mówiąc do słuchawki.
 - Cześć. Gdzie jesteś w takim razie? – Widziałam jak się rozgląda.
 - W domu. Siedzę na parapecie w kuchni.
 - O hej. –Spojrzał na mnie i pomachał.
 - Chcecie wejść z Dez ‘em? Zapraszam – zachęciłam go.
 - W sumie czemu nie – rozłączył się i schował telefon do kieszeni. Powiedział coś do rudzielca i już kierowali się w stronę moich drzwi. Wstałam i poszłam na korytarz. Austin wszedł bez pukania. Ostatnio często tak robił. Tuż za nim wszedł Dez. Był trochę wyższy od blondyna, ale tylko odrobinkę. Chłopacy mieli na sobie jeansy i kolorowe T-shirty. Zaprosiłam obu do kuchni i usadziłam przy stole.
 - Chcecie coś do jedzenia, picia? – Zapytałam z grzeczności. Tak wypada.
 - Jasne. Masz coś słodkiego? – Jak zwykle Austin był głodny.
 - W sumie to nie wiem. Możemy zrobić jakiś deser, mam chyba bitą śmietanę – otworzyłam lodówkę i szukałam na półkach. – O jest! No i mam owoce i czekoladę.
            Chłopak już śmiał się patrząc to na mnie, to na przyjaciela. Podszedł do szafki i uszykował trzy miseczki. Ja natomiast zabrałam się za przygotowanie owoców. Dokładnie je umyłam i podawałam chłopakom. Ci kroili je na małe kosteczki. Później włożyliśmy wszystko do miseczek, a ja dodałam bitą śmietanę i posypałam startą czekoladą. Niechcący kiedy nakładałam śmietanę do trzeciego pojemnika Austin podłożył przypadkowo rękę. Cała białą masa wylądowała na jego kończynie. 

            W ten sposób zaczęła się bitwa. Owoce, śmietana i czekolada latały po całej kuchni. Mieliśmy niezły ubaw, nie biorąc wcale pod uwagę stanu pomieszczenia. Wszystkie ściany oblepione jedzeniem, a my leżeliśmy na podłodze smarując się wzajemnie białą mazią. 
 - Austin - śmiałam się i trzymałam z brzuch nie mogąc wykrztusić słowa. - Przestań już!
 - Chciałabyś - prychnął. - To dopiero początek.
            Wspólnie  z Dez'em spojrzeli na siebie i po chwili obaj leżeli na mnie i łaskotali. Błagałam przez śmiech, który nie był pożądaną reakcją, aby przestali. Po moich policzkach spłynęły pierwsze łzy. Nigdy nie popłakałam się ze śmiechu. Ale cóż, kiedyś musi być ten pierwszy raz. Kiedy zauważyli przezroczysty płyn na mojej twarzy automatycznie przestali. 
 - Dz... dziękuję - jąkałam się jeszcze i jedną ręką próbowałam przywrócić włosy do porządku. 
            Nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Spojrzeliśmy z chłopakami jednoznacznie na siebie. W drzwiach kuchni ukazała się moja matka. Popatrzyła się na nas, wydęła usta i wskazała palcem na wyjście do ogrodu. Nie odezwała się słowem, tylko pokręciła głową. Spuściliśmy głowy w dół, patrząc na ziemię. Wyszliśmy do ogrodu. Podeszłam do węża ogrodowego i odkręciłam kurek, który znajdował się na ścianie. Powoli zaczęła z niego lecieć woda. Zimna, przeraźliwie zimna. Nagle Austin wyrwał mi zielonego węża z ręki i skierował strumień na mnie zwiększając go. Krzyknęłam. Doznałam szoku termicznego. Jednak po chwili zaczęłam się śmiać. Blondyn wszystkich nas polewał lodowatą cieczą, a my biegaliśmy po całym podwórku mając niezły ubaw. Potem Dez przejął wąż od Austina i opłukał go. Byliśmy cali mokrzy. Musieliśmy oczywiście czekać na dworze, aż wyschniemy. Usiedliśmy na leżakach i cieszyliśmy się słońcem.
 - To było świetne! - Krzyknęli chłopacy.
 - Yup - zaakcentowałam 'p'. 
 - Co robimy potem? - Zapytał blondyn.
 - No nie wiem... - podrapałam się po brodzie.
 - Seans filmowy, yo - przerwał nam Dez.
            Zaśmialiśmy się i zgodziliśmy z rudzielcem. Kiedy nareszcie nasze ubrania były suche wróciliśmy do środka. Okazało się, że moja mama posprzątała w kuchni. Ahh... świetnie. Poszliśmy do salonu. Wspólnie zadecydowaliśmy, że obejrzymy sagę Zmierzch. Oczywiście byłam fanką. Edward i Jacob bez koszulki. Byłam spełniona. Austin i Dez non stop wyśmiewali się ze mnie. Jak nie krytykowali to wyśmiewali się z aktorów.
 - Moja klata w słońcu nie lśni, ale za to mam lepiej umięśniony brzuch! - Przechwalał się blondyn.
 - Tak, trudno mi w to uwierzyć - zadrwiłam
 - Tak, udowodnić ci to? - Podniósł prawą brew do góry.
 - Poproszę - potwierdziłam.
            Podniósł koszulkę do góry. Moim oczom ukazał się świetnie wyrzeźbiony sześciopak. Uhuhu... zagwizdałam w myślach.
 - I co kopara opadła? - Zaśmiał się.
 - Ćwiczysz? - Zapytałam.
 - Tańczę - przyznał skromnie. - A w wolnych chwilach odwiedzam siłownię.
 - Wow! Jestem pod wrażeniem... Co tańczysz?
 - Wszystkiego po trochu, ale raczej Freestyle - puścił mi oczko.
 - Faajnieee - przeciągnęłam samogłoski.
            Wróciliśmy do oglądania filmu. Kiedy ostatnia część sagi dobiegała końca wszyscy smacznie spaliśmy na kanapie. Obudziła mnie dopiero mama, która rano zabierała się za robienie nam śniadania. Chłopaki poszli się ogarnąć do łazienki. Ja wspominałam miło wczorajszy dzień i na samą myśl naszych wybryków uśmiechnęłam się.
            Po śniadaniu wybraliśmy się do domu Austina, gdzie chłopacy się przebrali. Potem poszliśmy razem do skatepark'u. Moi przyjaciele oczywiście wzięli ze sobą deski. Zastanawiałam się, czego to Austin nie potrafi. Deska, taniec i co może jeszcze śpiewać umie? Kiedy  tak zastanawiałam się nad zdolnościami chłopaka w pobliżu zauważyłam ławkę. Od razu chciałam na niej usiąść i popatrzeć na wyczyny skejtów. 
Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Rozsiadłam się wygodnie. Wyciągnęłam iPhone'a i włączyłam ukochaną piosenkę. Mając słuchawki w uszach niewiele słyszałam, ale widziałam jak Moon rozmawia z jakimś chłopakiem. Jego skóra była czarna, miał biały podkoszulek i czerwone spodnie z krokiem w kolanach. Do tego czarne Supry. Przyznam, że był trochę atrakcyjny. Jednak mój wzrok i tak wciąż, i wciąż wracał na Austina. Obcisła czarna koszulka, krótkie spodenki khaki i białe, krótkie Converse. Do tego nieśmiertelnik, który zawsze nosił. Nie zwróciłam uwagi, kiedy obaj zaczęli pokazywać w moją stronę. Dyskretnie wyciszyłam muzykę, tak, aby słyszeć co o mnie mówią. 
 - Kim jest ta laska? - Zapytał nowy kolega Austina.
 - Ally. Moja najlepsza przyjaciółka - brązowooki zarumienił się lekko.
 - Jasne - prychnął - przyjaciółka.
 - No tak...
 - Ale wyczuwam, że niedługo będzie kimś więcej? - Szturchnął go w ramię.
 - No nie wiem... raczej nie - blondyn wypuścił powietrze. - Ona woli kogoś innego.
 - Oh, stary - poklepał go po plecach.
            Automatycznie pogłośniłam muzykę. Czy to możliwe, że Austin mnie lubił? Może to tylko nic nie znaczący strzępek rozmowy. Ale przecież wyraźnie słyszałam. Nie, nie, nie... Kurczę. Co teraz? Przecież ja wolę Cole'a. Chyba. Nie wiem, nic już nie wiem. Spojrzałam na blondyna kolejny raz. Jeździł na deskorolce w tą i z powrotem. Wiatr rozwiewał mu idealnie ułożone włosy. Poczułam łaskotanie w brzuchu. Dziwne. Nigdy mi się to nie przytrafiło tak mocno. Do tego kołatanie serca. Nawet Cole, aż tak silnie na mnie nie działał. Czy to możliwe, że podoba mi się Austin? Że to dzięki niemu mój organizm tak reaguje? Możliwe. Starałam się wsłuchać w muzykę i więcej o tym  nie myśleć. Wzięłam kilka głębokich oddechów. Przeszło mi.
            Chłopakom znudziło się jeżdżenie na deskach, więc oboje podeszli do mnie i usiedli. Zajęli miejsca po moich bokach. Austin po prawej, a Dez po lewej. 
 - To co robimy? - Zapytał rudzielec.
 - Nie wiem - odpowiedziałam cicho. - Zależy od was. Co chcecie robić?
 - Ja bym skoczył ze spadochronem wyciskając musztardę, tak żeby padała jak deszcz. Potem wylądowałbym na wielkiej stercie naleśników - rozmarzył się Moon. 
 - Haha, bardzo śmieszne. A coś do zrealizowania? - Zaśmiałam się.
 - Tu już gorzej, no bo widzisz... - zaczął. - Poszedłbym na basen. 
            Zaskoczyła mnie taka normalna oferta spędzenia czasu.
 - Da się zrobić! - Wykrzyknęłam radośnie.
 - Co ty na to Dez? - Austin wstał z ławki.
 - Pewnie! Ja się piszę!
 - To spotkajmy się przy fontannie w parku, a potem pójdziemy razem na basen. Ok? - Zaproponowałam.
 - To za godzinkę? - Upewnił się Austin.
 - Tak - uśmiechnęłam się i pożegnałam z chłopkami.
            Kiedy wróciłam do domu, szybko przebrałam się w strój kąpielowy, tak żeby na basenie zdjąć z siebie tylko ubranie i zaoszczędzić czas. Zapakowałam również do mojej dużej, materiałowej torby, najpotrzebniejsze rzeczy. Dochodziła już 15, więc zbierałam się do wyjścia.
            Przy kasach było kilka osób, więc musieliśmy czekać w kolejce. Austin bawił się swoimi okularami przeciwsłonecznymi, a Dez rozmawiał z dziewczyną, która stała za nim. Wyglądała na trochę przerażoną. Rozumiem ją, Dez jest dziwny. Szczególnie, jak chce komuś zaimponować. Zawsze mówi wtedy o niestworzonych rzeczach, jak słonie w różowych klapkach, które chciałby dostać na urodziny.
            Nareszcie nadeszła nasza kolej. Zapłaciliśmy za bilety i weszliśmy do środka. Rozdzieliliśmy się przy szatniach. Szybko zdjęłam z siebie ubrania i już byłam w basenie. Po chwili przyszli chłopacy. Oczywiście bez koszulki, bo to byłoby dziwne na basenie. Szczęka mi opadła, kiedy zobaczyłam ich umięśnione brzuchy. Wow. Ile czasu oni spędzają na siłowni? Próbowałam się ogarnąć i wrócić na ziemię.
            Świetnie się bawiliśmy. Pływaliśmy, chlapaliśmy wodą, Austin wziął nawet dmuchaną piłkę, przez co mieliśmy jeszcze więcej zabawy. Niestety po dwóch godzinach w wodzie trzeba było już wracać, bo głód dał nam się we znaki.
 - Chodźmy do McDonald's! Proszę, proszę, proszę - błagał Dez.
 - Okej, okej. Też jesteśmy głodni.
 - No to świetnie - rudzielec podskoczył z radości.
            Zamówiliśmy jedzenie. Oczywiście chłopaki musieli się ubrudzić wszelkimi sosami. Nie sądziłam, że jak jedzą wyglądają aż tak, jak świnie. Cóż myliłam się. Wyglądali jeszcze gorzej.
            Dzisiejszy dzień był strasznie meczący. Kładąc się do łóżka miałam jeszcze uśmiech na twarzy. Tylko dzięki tym dwóm matołom.
___________________________________________

Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. 
Za tak długo nieobecność możecie mnie ściąć. 
Osobiście rozdział mi się nie podoba, nie wiem dlaczego.
Może następny będzie lepszy.
Trzymajcie kciuki.
Komentujcie.
Motywujcie.
Kocham Was <3

JMSster 

20 komentarzy:

  1. Rozdział wspaniały!!! Świetny!!! Cudowny!!! Kocham tego bloga!!! Mam nadzieję że next pojawi się szybciej niż ten rozdział???!!! Czekam z niecierpliwością!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, tylko błagam cię dodaj kolejny jak najszybciej, bo zeświruję. < 3

    OdpowiedzUsuń
  3. extra tylko już myślałam że go zamknęłaś

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże *_* mam nadzieję, że nie będziemy czekać na kolejny tak długo :) świetny rozdział i widzę, że zaczyna się dziać Auslly ;) muszę powiedzieć, że lubie to! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie dodajesz ten rozdział *-* ileż można czekać? :3
    mam nadzieje, że na kolejny nie będziemy czekać tak długo.
    Nie czepiam się, bo to twoje pomysły, ale nie uważasz że "Auslly" troszkę za szybko? >.< ale to moje zdanie >.<
    świetny jest ten rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko w swoim czasie , mam pewien pomysł ;)

      Usuń
  6. Super! Mm nadzieję, że następny pojawi się szybciej niż ten.

    OdpowiedzUsuń
  7. Już myślałam, że zapomniałaś o tym blogu :|
    Rozdział świetny ;33
    Mam nadzieję (wieeelką) że nie zostawisz nas już na kilka miesięcy ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Sorry za spóźniony komentarz, ale po prostu myślałam, że już zakończyłaś tego bloga.
    Na szczęście się myliłam.
    Rozdział wyszedł ci znów rewelacyjnie i wspaniale.
    Mam nadzieję, że kolejny dodasz już szybciej.
    Pozdro-Crystal

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział już myślałam że skończyłaś z pisaniem tego bloga na szczęście się myliłam ale plis dodaj następnego za niedługo czekam z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteś nominowana do "Liebster Blog". Wejdź tutaj: http://rossandlaurahistoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostałaś nominowana do Liebster Blog. Więcej info. na : http://austin-and-ally-my-fiction-story.blogspot.com/2013/06/liebster-blog.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Zostałaś nominowana do "Liebster Blog" przez : http://my-diary-ally.blogspot.com/ i http://r5-laura-story.blogspot.com/ ;) Po więcej szczegółów zapraszam na wymienione blogi :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nominowałam cię do "Liebster Blog" więcej szczegółów u mnie http://love-and-hate-to-me-laura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. boże uwielbiam Austina & Ally ♥ najlepszy serial na disney channel, będę tu zaglądać częściej :)
    +[spam]
    "Nastolatka o czerwonych włosach w niedbały sposób opierała się na dłoni, patrząc na swoje odbicie w weneckim lustrze. Zdawała ona sobie sprawę z tego, że po drugiej stronie zapewne mama, tata i może jej brat ze współczuciem patrzą jak najmłodszy członek ich rodziny, od kilku godzin czeka aż ktoś wysłucha jej historii."
    To jest właśnie wstęp pierwszego rozdziału, który właśnie ukazał się na blogu http://school-nightmare.blogspot.com/ :)
    jeśli masz ochotę to zachęcam do wyrażenia szczerej opinii, która niekoniecznie musi być pochlebna.
    zachęcam do przeczytania rozdziału oraz zaobserwowania bloga.
    przepraszam za spam, Cassie ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy następny rozdział ? Masz super blog . Proszę pliss dodaj następny

    OdpowiedzUsuń
  16. Zajebisty blog <3
    Zapraszam do mnie : http://r5-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. super rozdział czekam na następny ;P<3

    OdpowiedzUsuń