poniedziałek, 1 lipca 2013

Liebster Blog

Wow! Nie wiem co powiedzieć! Dostałam ostatnio wiele nominacji do "Liebster Blog" co mnie kompletnie zaskoczyło! Nominowali mnie:
1. PauLa
2. Elmo ;3
3. Crystal
4. Weronika C. 
5. weronika love

Bardzo Wam dziękuję i żałuję, że nie mogę Was nominować ;c

ZASADY między innymi znajdziecie tu.

No to jedziemy c'nie? Haha :D



1. twój ulubiony przedmiot szkolny? WF
2.Ulubiona piosenka? aktualnie "The Morning After" ~ ROOM94
3.Jesteś jedynaczką czy masz rodzeństwo? brat
4.Ulubione zwierze? kot
5.Ulubiony kolor? fioletowy
6.Miejsce które najbardziej chciałabyś zwiedzić? Londyn
7.Ulubiony gatunek filmowy? komedie romantyczne
8.Ulubiony sport? aerobik grupowy
9.Co najchętniej robisz w wakacje? siedzę przed komputerem
10. Ulubiona gra planszowa? Monopoly
11.Boisz się pająków? Mam arachnofobię. 
~~~~~~~~~~

1. Jakie masz zainteresowania ? Pisanie, taniec, muzyka
2. Czy jesteś szczęśliwa ? Tak, ponieważ spełniłam jedno z moich największych marzeń w sobotę.
3. Jakie jest twoje największe marzenie ? Jedno się spełniło, pozostało mi jeszcze spotkać 1D i Demi.
4. Jakie są twoje plany na wakacje? Nie mam żadnych konkretnych planów.
5. Wygrywasz milion złotych. Co z nimi robisz ? Spełniam swoje marzenia, a resztę oddaje na cele charytatywne 
6. Gdzie chciałabyś wybrać się w podróż ? Londyn
7. Najpiękniejsza chwila twojego życia to... spotkanie ROOM94 w zeszłą sobotę. 
8. Czy masz jakieś swoje odwzorowanie w postaci literackiej ? Raczej nie.
9. Twoja ulubiona książka to... seria Akademia Wampirów
10. Jaki jest twój ulubiony kwiat ? Banalne, ale róża.
11. Co zmieniłabyś w swoim życiu ? Zmieniłabym to, że jestem zbyt leniwa.

~~~~~~~~~~~~

1.Twój ulubiony owoc? Malina2.Jaką porę dnia lubisz? Wieczór
3.Czy jest coś, dla czego warto zmienić życie? Dla mnie nie. Nie warto zmieniać się, dla kogoś innego, np. w celu zaimponowania, ponieważ ludzie powinni cię cenić za bycie sobą, a nie za udawanie.
4.Wolisz koty, czy psy? Koty
5.Jakie jest twoje hobby? Pisanie, taniec i muzyka
6.Ulubiony kolor? Fioletowy
7.Miejsce, którego nie chcesz odwiedzić? Tam gdzie jest wojna, tam mnie nie będzie.
8.Jakie jest twoje największe marzenie? Spotkać 1D i Demi.
9.Jakie cechy miał by twój imiennik?   Lenistwo, odrobina chamstwa i pewność siebie w niektórych sytuacjach.
10.Ulubiony film? Zmierzch, Intruz ... zbyt wiele.
11.Bez czego nie możesz żyć? Telefonu i wi-fi.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

1. Co kochasz robić? Pisać, tańczyć, słuchać muzyki
2. Ulubiona piosenka? aktualnie "The Morning After" ~ ROOM94
3. Lubisz chodzić do szkoły? Uzasadnij. Nie, ponieważ nie lubię nauczycieli ( jest kilka wyjątków), prac domowych, sprawdzianów i kucia po nocach.
4. Twoja szczęśliwa liczba? 69 ( IF U KNOW WHAT I MEAN)
5. Owoce czy warzywa? Owoce
6. Ulubiona pora roku? Lato
7. Wieś czy  miasto? Miasto
8. Jakie miejsce chcesz odwiedzić? Londyn
9. Ulubiony napój? Cola, Sprite, Waniliowe i Karmelowe Cafe Latte ze Starbucksa
10. Ulubione zwierzę?  Kot
11. Ulubiony blog? tłumaczenie B.R.O.N.X.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

1. Czy masz rodzeństwo? Brat
2. Czy miałaś kiedyś tak, że chciałaś zatrzymać czas? Tak
3. Czy tęsknisz za dzieciństwem? Tak
4. Czy chciałabyś cofnąć czas i poprawić błędy? Tak
5. Czy płakałaś po zakończeniu szkoły? Tak, ponieważ zżyłam się z niektórymi z trzecich klas (jestem w 2)
6. Czy łatwo się wzruszasz? Zależy
7. Płakałaś przy jakimś filmie? Tak
8. Co wolisz pomarańcze, czy truskawki? Truskawki
9. Czy wstawisz swoje zdjęcie na bloga? Nie wiem.
10. Jak wyglądasz? Mam kręcone włosy, okulary, ogólnie jestem brzydka.
11. Czy pamiętasz ludzi, których poznałaś kilka lat temu np. na koloni  i dalej utrzymujecie kontakt? Nie jeżdżę na kolonie, ale z niektórymi poznanymi osobami tak.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Okej, a teraz nominuję * werble proszę*


~~~~~~~~~~~~~~~
WOW ! To było trudne !!!

A teraz moje pytania do WAS <3

1. Kawa czy herbata?
2. Gdzie chciałabyś/ chciałbyś wyjechać?
3. Masz zamiar kiedyś się przeprowadzić?
4. Dlaczego piszesz bloga?
5. Co cię natchnęło, że stworzyłaś/eś akurat taką historię? / Dlaczego tłumaczysz akurat to opowiadanie?
6. Kto jest twoim idolem?
7. Ulubiona piosenka?
8. Twoje najskrytsze marzenie?
9. Lubisz słodycze?
10. Jaki masz  model telefonu?
11. Jesteś nieśmiała/y czy raczej pewna/y siebie?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`

Dziękuję jeszcze raz. Liebster blog jest za dobrze wykonaną pracę na blogu, dlatego zastanawiam się teraz, dlaczego przyznaliście to mi? Przecież tyle zwlekam z rozdziałami ( ZA CO PRZEPRASZAM OGROMNIE). Nie wiem, kiedy pojawi się następny rozdział. Mam nadzieję, że w lipcu :D

Do zobaczenia xxx
JMS x

P.S. Nie wiem jak naprawić czcionkę i tło w tym poście. Przepraszam.


piątek, 14 czerwca 2013

4. "I co kopara opadła?"


            Kolejny dzień zapowiadał się spokojnie. Niedługo miał być koniec roku szkolnego. Jeszcze tylko kilka tygodni. W sumie w szkole nie działo się nic ciekawego. Nauczyciele nie zadawali już ton lekcji, ani nie zapowiadali więcej sprawdzianów. Był to czas poprawiania ocen, aby ukończyć klasę z jak najlepszym wynikiem. Nie martwiłam się stopniami. Byłam jedną z najlepszych drugoklasistek. Co prawda mogłam postarać się jeszcze bardziej, ale byłam zbyt leniwa. Dziś była sobota. Szlaban minął już kilka dni temu. Cieszyłam się z tego. 
            Zeszłam na dół do kuchni. Nie była ogromna. Brązowe szafki kontrastowały z jasnymi blatami. Na środku stół brązowy stół i sześć krzeseł. Po lewej stronie przy wejściu stała biała lodówka. Poprzyczepiane do niej magnesy wydawały się trochę dziecinne. Nie przeszkadzało nam to. Ściany do połowy obłożone płytkami, a do połowy pomalowane żółtą farbą. Kuchnia sprawiała wrażenie, że nasza rodzinna atmosfera jest ciepła, że kochamy się wzajemnie. Było w tym odrobinę prawdy. Kochałam rodziców, oni mnie również, ale… W sumie nie mieli już dla mnie tyle czasu co kiedyś. Ojciec całymi dniami pracował w sklepiku, a matka przesiadywała w swoim biurze i wychodziła z niego, kiedy miała zrobić coś do jedzenia. Zdarzało jej się odpoczywać od pracy. Niestety takich dni było mało.  Ojciec częściej zajmował się domem i mną. Miał więcej czasu. Mama była rozchwytywana.
            Usiadłam na parapecie, z którego widać było ulicę. Lubiłam obserwować ludzi, którzy non stop gdzieś idę, biegną… Żaden nie ma czasu, aby spoglądać w bok. Nikt nie zauważa, że siedemnastoletnia dziewczyna o brązowych włosach i bladej cerze siedzi na parapecie kuchennym.  Rozmyślałam o życiu, o świecie, o życiu poza światem.  Słuchawki w uszach sprawiały, że wszystko było bardziej kolorowe. Nagle po drugiej stronie ulicy dostrzegłam dwóch wysokich chłopaków. Blondyn i rudzielec. Od razu się uśmiechnęłam. Szybko wzięłam telefon i wykręciłam numer Austina.
 - Hej, hej widzę was-zaczęłam radośnie mówiąc do słuchawki.
 - Cześć. Gdzie jesteś w takim razie? – Widziałam jak się rozgląda.
 - W domu. Siedzę na parapecie w kuchni.
 - O hej. –Spojrzał na mnie i pomachał.
 - Chcecie wejść z Dez ‘em? Zapraszam – zachęciłam go.
 - W sumie czemu nie – rozłączył się i schował telefon do kieszeni. Powiedział coś do rudzielca i już kierowali się w stronę moich drzwi. Wstałam i poszłam na korytarz. Austin wszedł bez pukania. Ostatnio często tak robił. Tuż za nim wszedł Dez. Był trochę wyższy od blondyna, ale tylko odrobinkę. Chłopacy mieli na sobie jeansy i kolorowe T-shirty. Zaprosiłam obu do kuchni i usadziłam przy stole.
 - Chcecie coś do jedzenia, picia? – Zapytałam z grzeczności. Tak wypada.
 - Jasne. Masz coś słodkiego? – Jak zwykle Austin był głodny.
 - W sumie to nie wiem. Możemy zrobić jakiś deser, mam chyba bitą śmietanę – otworzyłam lodówkę i szukałam na półkach. – O jest! No i mam owoce i czekoladę.
            Chłopak już śmiał się patrząc to na mnie, to na przyjaciela. Podszedł do szafki i uszykował trzy miseczki. Ja natomiast zabrałam się za przygotowanie owoców. Dokładnie je umyłam i podawałam chłopakom. Ci kroili je na małe kosteczki. Później włożyliśmy wszystko do miseczek, a ja dodałam bitą śmietanę i posypałam startą czekoladą. Niechcący kiedy nakładałam śmietanę do trzeciego pojemnika Austin podłożył przypadkowo rękę. Cała białą masa wylądowała na jego kończynie. 

            W ten sposób zaczęła się bitwa. Owoce, śmietana i czekolada latały po całej kuchni. Mieliśmy niezły ubaw, nie biorąc wcale pod uwagę stanu pomieszczenia. Wszystkie ściany oblepione jedzeniem, a my leżeliśmy na podłodze smarując się wzajemnie białą mazią. 
 - Austin - śmiałam się i trzymałam z brzuch nie mogąc wykrztusić słowa. - Przestań już!
 - Chciałabyś - prychnął. - To dopiero początek.
            Wspólnie  z Dez'em spojrzeli na siebie i po chwili obaj leżeli na mnie i łaskotali. Błagałam przez śmiech, który nie był pożądaną reakcją, aby przestali. Po moich policzkach spłynęły pierwsze łzy. Nigdy nie popłakałam się ze śmiechu. Ale cóż, kiedyś musi być ten pierwszy raz. Kiedy zauważyli przezroczysty płyn na mojej twarzy automatycznie przestali. 
 - Dz... dziękuję - jąkałam się jeszcze i jedną ręką próbowałam przywrócić włosy do porządku. 
            Nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Spojrzeliśmy z chłopakami jednoznacznie na siebie. W drzwiach kuchni ukazała się moja matka. Popatrzyła się na nas, wydęła usta i wskazała palcem na wyjście do ogrodu. Nie odezwała się słowem, tylko pokręciła głową. Spuściliśmy głowy w dół, patrząc na ziemię. Wyszliśmy do ogrodu. Podeszłam do węża ogrodowego i odkręciłam kurek, który znajdował się na ścianie. Powoli zaczęła z niego lecieć woda. Zimna, przeraźliwie zimna. Nagle Austin wyrwał mi zielonego węża z ręki i skierował strumień na mnie zwiększając go. Krzyknęłam. Doznałam szoku termicznego. Jednak po chwili zaczęłam się śmiać. Blondyn wszystkich nas polewał lodowatą cieczą, a my biegaliśmy po całym podwórku mając niezły ubaw. Potem Dez przejął wąż od Austina i opłukał go. Byliśmy cali mokrzy. Musieliśmy oczywiście czekać na dworze, aż wyschniemy. Usiedliśmy na leżakach i cieszyliśmy się słońcem.
 - To było świetne! - Krzyknęli chłopacy.
 - Yup - zaakcentowałam 'p'. 
 - Co robimy potem? - Zapytał blondyn.
 - No nie wiem... - podrapałam się po brodzie.
 - Seans filmowy, yo - przerwał nam Dez.
            Zaśmialiśmy się i zgodziliśmy z rudzielcem. Kiedy nareszcie nasze ubrania były suche wróciliśmy do środka. Okazało się, że moja mama posprzątała w kuchni. Ahh... świetnie. Poszliśmy do salonu. Wspólnie zadecydowaliśmy, że obejrzymy sagę Zmierzch. Oczywiście byłam fanką. Edward i Jacob bez koszulki. Byłam spełniona. Austin i Dez non stop wyśmiewali się ze mnie. Jak nie krytykowali to wyśmiewali się z aktorów.
 - Moja klata w słońcu nie lśni, ale za to mam lepiej umięśniony brzuch! - Przechwalał się blondyn.
 - Tak, trudno mi w to uwierzyć - zadrwiłam
 - Tak, udowodnić ci to? - Podniósł prawą brew do góry.
 - Poproszę - potwierdziłam.
            Podniósł koszulkę do góry. Moim oczom ukazał się świetnie wyrzeźbiony sześciopak. Uhuhu... zagwizdałam w myślach.
 - I co kopara opadła? - Zaśmiał się.
 - Ćwiczysz? - Zapytałam.
 - Tańczę - przyznał skromnie. - A w wolnych chwilach odwiedzam siłownię.
 - Wow! Jestem pod wrażeniem... Co tańczysz?
 - Wszystkiego po trochu, ale raczej Freestyle - puścił mi oczko.
 - Faajnieee - przeciągnęłam samogłoski.
            Wróciliśmy do oglądania filmu. Kiedy ostatnia część sagi dobiegała końca wszyscy smacznie spaliśmy na kanapie. Obudziła mnie dopiero mama, która rano zabierała się za robienie nam śniadania. Chłopaki poszli się ogarnąć do łazienki. Ja wspominałam miło wczorajszy dzień i na samą myśl naszych wybryków uśmiechnęłam się.
            Po śniadaniu wybraliśmy się do domu Austina, gdzie chłopacy się przebrali. Potem poszliśmy razem do skatepark'u. Moi przyjaciele oczywiście wzięli ze sobą deski. Zastanawiałam się, czego to Austin nie potrafi. Deska, taniec i co może jeszcze śpiewać umie? Kiedy  tak zastanawiałam się nad zdolnościami chłopaka w pobliżu zauważyłam ławkę. Od razu chciałam na niej usiąść i popatrzeć na wyczyny skejtów. 
Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Rozsiadłam się wygodnie. Wyciągnęłam iPhone'a i włączyłam ukochaną piosenkę. Mając słuchawki w uszach niewiele słyszałam, ale widziałam jak Moon rozmawia z jakimś chłopakiem. Jego skóra była czarna, miał biały podkoszulek i czerwone spodnie z krokiem w kolanach. Do tego czarne Supry. Przyznam, że był trochę atrakcyjny. Jednak mój wzrok i tak wciąż, i wciąż wracał na Austina. Obcisła czarna koszulka, krótkie spodenki khaki i białe, krótkie Converse. Do tego nieśmiertelnik, który zawsze nosił. Nie zwróciłam uwagi, kiedy obaj zaczęli pokazywać w moją stronę. Dyskretnie wyciszyłam muzykę, tak, aby słyszeć co o mnie mówią. 
 - Kim jest ta laska? - Zapytał nowy kolega Austina.
 - Ally. Moja najlepsza przyjaciółka - brązowooki zarumienił się lekko.
 - Jasne - prychnął - przyjaciółka.
 - No tak...
 - Ale wyczuwam, że niedługo będzie kimś więcej? - Szturchnął go w ramię.
 - No nie wiem... raczej nie - blondyn wypuścił powietrze. - Ona woli kogoś innego.
 - Oh, stary - poklepał go po plecach.
            Automatycznie pogłośniłam muzykę. Czy to możliwe, że Austin mnie lubił? Może to tylko nic nie znaczący strzępek rozmowy. Ale przecież wyraźnie słyszałam. Nie, nie, nie... Kurczę. Co teraz? Przecież ja wolę Cole'a. Chyba. Nie wiem, nic już nie wiem. Spojrzałam na blondyna kolejny raz. Jeździł na deskorolce w tą i z powrotem. Wiatr rozwiewał mu idealnie ułożone włosy. Poczułam łaskotanie w brzuchu. Dziwne. Nigdy mi się to nie przytrafiło tak mocno. Do tego kołatanie serca. Nawet Cole, aż tak silnie na mnie nie działał. Czy to możliwe, że podoba mi się Austin? Że to dzięki niemu mój organizm tak reaguje? Możliwe. Starałam się wsłuchać w muzykę i więcej o tym  nie myśleć. Wzięłam kilka głębokich oddechów. Przeszło mi.
            Chłopakom znudziło się jeżdżenie na deskach, więc oboje podeszli do mnie i usiedli. Zajęli miejsca po moich bokach. Austin po prawej, a Dez po lewej. 
 - To co robimy? - Zapytał rudzielec.
 - Nie wiem - odpowiedziałam cicho. - Zależy od was. Co chcecie robić?
 - Ja bym skoczył ze spadochronem wyciskając musztardę, tak żeby padała jak deszcz. Potem wylądowałbym na wielkiej stercie naleśników - rozmarzył się Moon. 
 - Haha, bardzo śmieszne. A coś do zrealizowania? - Zaśmiałam się.
 - Tu już gorzej, no bo widzisz... - zaczął. - Poszedłbym na basen. 
            Zaskoczyła mnie taka normalna oferta spędzenia czasu.
 - Da się zrobić! - Wykrzyknęłam radośnie.
 - Co ty na to Dez? - Austin wstał z ławki.
 - Pewnie! Ja się piszę!
 - To spotkajmy się przy fontannie w parku, a potem pójdziemy razem na basen. Ok? - Zaproponowałam.
 - To za godzinkę? - Upewnił się Austin.
 - Tak - uśmiechnęłam się i pożegnałam z chłopkami.
            Kiedy wróciłam do domu, szybko przebrałam się w strój kąpielowy, tak żeby na basenie zdjąć z siebie tylko ubranie i zaoszczędzić czas. Zapakowałam również do mojej dużej, materiałowej torby, najpotrzebniejsze rzeczy. Dochodziła już 15, więc zbierałam się do wyjścia.
            Przy kasach było kilka osób, więc musieliśmy czekać w kolejce. Austin bawił się swoimi okularami przeciwsłonecznymi, a Dez rozmawiał z dziewczyną, która stała za nim. Wyglądała na trochę przerażoną. Rozumiem ją, Dez jest dziwny. Szczególnie, jak chce komuś zaimponować. Zawsze mówi wtedy o niestworzonych rzeczach, jak słonie w różowych klapkach, które chciałby dostać na urodziny.
            Nareszcie nadeszła nasza kolej. Zapłaciliśmy za bilety i weszliśmy do środka. Rozdzieliliśmy się przy szatniach. Szybko zdjęłam z siebie ubrania i już byłam w basenie. Po chwili przyszli chłopacy. Oczywiście bez koszulki, bo to byłoby dziwne na basenie. Szczęka mi opadła, kiedy zobaczyłam ich umięśnione brzuchy. Wow. Ile czasu oni spędzają na siłowni? Próbowałam się ogarnąć i wrócić na ziemię.
            Świetnie się bawiliśmy. Pływaliśmy, chlapaliśmy wodą, Austin wziął nawet dmuchaną piłkę, przez co mieliśmy jeszcze więcej zabawy. Niestety po dwóch godzinach w wodzie trzeba było już wracać, bo głód dał nam się we znaki.
 - Chodźmy do McDonald's! Proszę, proszę, proszę - błagał Dez.
 - Okej, okej. Też jesteśmy głodni.
 - No to świetnie - rudzielec podskoczył z radości.
            Zamówiliśmy jedzenie. Oczywiście chłopaki musieli się ubrudzić wszelkimi sosami. Nie sądziłam, że jak jedzą wyglądają aż tak, jak świnie. Cóż myliłam się. Wyglądali jeszcze gorzej.
            Dzisiejszy dzień był strasznie meczący. Kładąc się do łóżka miałam jeszcze uśmiech na twarzy. Tylko dzięki tym dwóm matołom.
___________________________________________

Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. 
Za tak długo nieobecność możecie mnie ściąć. 
Osobiście rozdział mi się nie podoba, nie wiem dlaczego.
Może następny będzie lepszy.
Trzymajcie kciuki.
Komentujcie.
Motywujcie.
Kocham Was <3

JMSster 

wtorek, 2 kwietnia 2013

Zapraszam

Zapraszam na mój nowy blog.
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Nie, nie kończę z tym blogiem, przecież to dopiero początek.
Po prostu chwilowo nie mam weny na to opowiadanie.
Wiem co napisać, ale rozumiecie mnie... prawda?
Zapraszam na nowego bloga . 
Jest już prolog, a niedługo będzie 1 rozdział :)
____________________
 P.S. Wiem, ze już po świętach , ale Wesołych <3
Mam nadzieję, ze takie były c:

____________________
JMS <3

niedziela, 31 marca 2013

The Versatile Blog

HEJ <3
Okej, zacznę dziś od nominacji do The Versatile Blog, którą otrzymałam od Fanka Auslly :)
Bardzo dziękuję <3
Jesteś kochana:)
Nie wiem jeszcze o co w tym chodzi, ale przeczytałam instrukcję ;)
(podziękowanie - jest)

Potem było coś o pokazaniu nagrody. Haha, tak wzięłam z google grafika , o to chodzi ?
W sumie nie wiem , ale dobra.
(znaczek - jest)

No to teraz nominacje...
trudno wybrać 10 najlepszych blog'ów.
spróbuję ...

1.  http://your-world-is-my-world-jb.blogspot.com/
2.   http://let-us-rise-above-the-sky.blogspot.com/
3.   http://cicho-rozdarty.blogspot.com/
4.   http://smoking-and-smoking.blogspot.com/
5.   http://love-is-not-easy-baby.blogspot.com/
6.   http://marzeniaopowiadanieo1d.blogspot.com/
7.   http://justin-with-dancer.blogspot.com/
8.   http://opowiadania-o-jb.blogspot.com/
9.   http://canadianswagbieber.blogspot.com/
10. http://cheat-fate.blogspot.com/

Udało się, chociaż to nie są wszystkie, które czytam :)

(nominacje-jest)


To teraz 7 faktów o mnie:
1. Uwielbiam czytać książki, szczególnie te o wampirach, wilkołakach i podobnych stworach.
2. Lubię pisać opowiadania, chociaż rzadko ktoś je czyta. W sumie ten blog zdobył jakąkolwiek popularność, nie nawet tego tak nie będę nazywać. Ma kilku czytelników.
3. Lubię śpiewać, nie zawsze mi to wychodzi, ale próbuję :)
4. Kocham czytać blogi z opowiadaniami, szczególnie o 1D, czy Justinie :)
5. Chciałabym  być wyższa. Mam prawie 15 lat i trochę ponad 160 wzrostu.
6. Praktycznie wychowywałam się wśród chłopaków, ponieważ nie mieszkam w mieście, w centrum tylko na obrzeżach, więc na co dzień w dzieciństwie towarzyszył mi o dwa lata starszy kuzyn, który mieszka obok. Potem brat... no i następny kuzyn. hah.
7.  Nigdy jeszcze nie skończyłam opowiadania, zawsze tracę wenę na początku... ale mam nadzieję, że tym razem tak nie będzie :)

( fakty - jest)

Okej to chyba wszystko, teraz lecę tylko powiadomić nominowanych :)


___________________________

Przepraszam, że nie pojawił się rozdział. Po prostu nie jest jeszcze gotowy, a ja potrzebuje czasu, aby go skończyć. Poza tym mam nowy pomysł na kolejnego bloga. Trzymajcie kciuki. 
Kocham moich czytelników. 
No i nie zapomnijcie o regule:
CZYTASZ =KOMENTUJESZ
KOMENTUJESZ=MOBILIZUJESZ
MOBILIZUJESZ=DOSTAJESZ KOLEJNE ROZDZIAŁ

 <3



Kocham was, 
Wasza JMS

piątek, 15 marca 2013

3.Austin! Jest ranek, spaliśmy tu całą noc!


    
       Rano obudziło mnie głośne pikanie. Na początku nie wiedziałam skąd pochodzi. Rozejrzałam się zaspana po pokoju. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że to mój budzik ukazywał już godzinę siódmą. Nacisnęłam przycisk, aby go wyłączyć. Zsunęłam nogi z łóżka tak, aby na nim usiąść. Założyłam kapcie i podeszłam do szafy. Zabrałam bieliznę i wybrałam krótkie, dżinsowe spodenki i obcisłą różową bokserkę. Poszłam w kierunku łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zatuszowałam niedoskonałości oraz pomalowałam rzęsy. Wróciłam do pokoju i zapakowałam rzeczy do szkoły. Z kąta zabrałam moje ulubione buty na koturnie i zbiegłam na dół po schodach. W kuchni słyszałam mamę, która zapewne robiła mi śniadanie.  Na korytarzu spojrzałam w lustro i z nadgarstka zdjęłam gumkę. Próbowałam związać nią włosy. W tym samym czasie weszłam do kuchni. 
-Cześć mam…- stanęłam jak wryta nie mogąc wydusić słowa.
 -Cześć Ally – Austin stał przy kuchence i trzymał w ręce patelnię. Na stole leżał talerz z ogromną ilością naleśników.
 - Austin , co ty tutaj robisz? – Jedynie tyle zdołałam wydukać.
 -Miłe powitanie, Dawson. Twoja mama mnie wpuściła, więc ja zaproponowałem, że zrobię śniadanie –powiedział blondyn z zadziornym uśmieszkiem na twarzy, a przy tym podrzucił kolejnego naleśnika.
 -I tak po prostu się zgodziła? 
 -Oj, Ally –westchnął. –Pewnie, że tak. Poza tym widzę, że jesteś nie w humorze, co?
 -Nie tylko, jestem zszokowana.  Wiesz nie spodziewałam się ciebie o godzinie wpół do ósmej rano, robiącego mi naleśniki –zaśmiałam się i usiadłam przy stole.
 -Przyzwyczajaj się. – Chłopak podał mi talerz i położył na nim naleśnika. Spróbowałam go. Był przepyszny. Nigdy nie jadłam lepszych.
 -Wiesz co, Austin ? Chyba zatrudnię cię jako kucharza. Te naleśniki są wspaniałe –brałam już następny kęs, kiedy chłopak usiadł przy mnie i jakby nigdy nic również zaczął jeść.
 -Dzięki. To mój specjał –puścił mi oczko. Obydwoje zaśmialiśmy się i pałaszowaliśmy śniadanie.  Kiedy skończyliśmy, Austin zabrał mi talerze i zaczął je myć. 
            Wyszłam z kuchni. Stanęłam jeszcze raz przy lustrze i poprawiłam włosy. Założyłam buty, które sprawiały, że byłam wyższa. Dzięki nim sięgałam Austinowi, aż do połowy głowy. Skąd to wiedziałam? Dlatego, że w tej chwili stanął za mną w lustrze i przyglądał mi się.
 -Wyglądasz ślicznie. –Przytulił się do mnie od tyłu. Zaczerwieniłam się i odsunęłam od niego. Nie chciałam się zakochać. Mimo to podziękowałam mu i krzyknęłam do mamy, że wychodzimy. Przez całą drogę do szkoły szliśmy w ciszy. Zupełnej ciszy. Nie wiedziałam o czym z nim rozmawiać. Na szczęście szybko doszliśmy do szkoły, pożegnaliśmy się i dołączyliśmy do naszych klas. W sali chemicznej już czekała na mnie Trish. Pokiwała mi, gdy tylko mnie ujrzała. Przysiadłam się do niej.
 -No hejka, jak tam poranek? –zapytała z uśmiechem na twarzy.
 -Całkiem. Austin zrobił mi naleśniki na śniadanie. –Spokojnie wypakowywałam książki z plecaka na stolik.
 -Czekaj ? Co? Ale jak? Spał u ciebie? Ally, gadaj co wy…
 -Nie przesadzaj , Trish –przerwałam jej – moja mama wpuściła go rano, a on zaproponował, że zrobi mi śniadanie i tyle.
 -Jasne, jasne –rzuciła beznamiętnie i odwróciła się w stronę tablicy, gdzie stała już nauczycielka. 
            Całą lekcję rozmyślałam. Co by było gdybym się zakochała? W jaki sposób to się objawia? Czy muszę to poczuć w chwili, kiedy kogoś zobaczę czy po dłuższej znajomości? Nie wiedziałam, nie znałam się… Absolutnie nic. Zawsze byłam nieśmiała w stosunkach z chłopakami. Przy Austinie czuję się tak swobodnie i bezpiecznie, natomiast widząc Cole’a czuję… Co właściwie czuję? Jakieś mrowienie w brzuchu, szybsze bicie serca. Poza tym, nawet nie wiem czemu mi się podoba. Ledwo spędziłam z nim jeden wieczór, a i tak zdążył narobić mi kłopotów. Przez moją nieuwagę na lekcji musiałam pożyczyć notatki od Trish. Wychodząc z klasy skierowałam się prosto do mojej szafki. Otworzyłam ją i schowałam książkę i zeszyty. Zabrałam rzeczy potrzebne na hiszpański. Zamknęłam ją i skierowałam się do sali. Nie patrząc przed siebie gwałtownie skręciłam w lewo i znowu na kogoś wpadłam. Tym razem była to Jennifer. Odwieczny wróg. Najgorsze było jednak to, że flirtowała z chłopakiem. Nie z byle kimś, ale z Austinem. On przyciśnięty do szafki, ona pochylała się nad nim, tak, aby ten mógł zobaczyć jej sztuczny biust. Miałam ochotę ją odciągnąć, ale przecież nie miałam prawa.  Ona nawet nie zwróciła uwagi, że ktoś ją popchnął. Jeszcze bardziej wdzięczyła się do blondyna. On patrzył na nią z zakłopotaniem. Kiedy zauważył mnie wyśliznął się z jej objęć i podszedł do mnie.
 -Hej, co cię dzisiaj ugryzło, Dawson? – zapytał uszczypliwie. Nie miałam ochoty odpowiadać, bo sama do końca nie wiedziałam co było przyczyną mojego złego humoru.
 -Mnie? Wydaje ci się –uśmiechnęłam się sztucznie. Nie zwracając na niego uwagi chciałam jak najszybciej dostać się do klasy.
 -O, nie Ally! –krzyknął – Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.
            Chwycił mnie za ramię i pociągnął w stronę schowka. Zamknął za nami drzwi i zapalił lampkę. Sufit był dość nisko, więc chłopak trochę się zgarbił. 
 -Mów o co chodzi. 
 -To nic ważnego, Austin.
 -Jasne. Nie udawaj. Znam cię krótko, ale widzę, że coś cię trapi.
 - W zasadzie to chodzi o Jennifer…
 - Co z nią nie tak? Zrobiła ci coś? Ja mogę z nią pogadać…
 -Co? Nie. Austin, posłuchaj. Ja jej po prostu nie lubię, nie trawię jej. Rozumiesz? –Próbowałam wytłumaczyć blondynowi.
 -Czemu? Wydaje się całkiem miła. No i jest ładna…- nawet nie dałam mu dokończyć.
 -Jak ci się tak podoba to leć do niej! –Krzyknęłam.
 -Ej, Dawson… zazdrosna? – Zapytał z cwaniackim uśmiechem na twarzy. Chyba coś mi się przestawiło w głowie. W myślach powiedziałam ”tak”.
 -Co? –Pisnęłam -gdzie tam, wcale, ani trochę. Tylko jesteś ślepy, Austin…
 -Niby dlaczego? Wzrok mam bardzo dobry. Przynajmniej nie narzekam –oburzył się.
 -Twierdzisz? –Zapytałam lekceważąco, próbując wyjść z pomieszczenia. Nie chciałam spóźnić się na lekcję.
 -Twierdzę, że jesteś zazdrosna o Jen –zachichotał zamykając mi drzwi.
 -O , znasz ją ledwie kilka dni i już masz dla niej słodką ksywkę, tak? A co ze mną? Do mnie mówisz po nazwisku – wydałam jęk podobny do „AGH”.
 -Oj, tak. Kipisz z zazdrości –zaczął się śmiać.
 -Może i tak, Austin. Zabiera mi przyjaciela lafirynda z cyckami na wierzchu. Nie mam prawa być odrobinę zazdrosna? – Zaczęłam gestykulować i zjechałam po drzwiach na dół. Usiadłam na podłodze i oparłam się o nie. Blondyn przejechał palcami po włosach, co miał w nawyku i już siedział przy mnie.
 -Słuchaj , Ally. Jesteś moją przyjaciółką. Najlepszą. Robisz dla mnie wiele dobrych rzeczy, a ja ostatnio nie okazywałem ci nic. Ani krzty podziękowania. Przepraszam, kotuś.
 -Ojej, to było urocze, kotuś – zaśmiałam się. –Ale nie musisz przepraszać. Może jestem trochę za wymagająca. Nie uważasz?
 -No wiesz – westchnął.
 -Ile przeginam? –Zapytałam szybko.
 -Tylko troszeczkę – odrzekł , pokazując palcami wielkość klocka lego.
 -Jasne, mówisz tak dlatego, abym się nie obraziła –odwróciłam głowę w jego stronę, tak żeby na niego spojrzeć. Miał cudowne włosy. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Chciałam ich dotknąć, ale to byłoby dziwne. W takiej sytuacji.
 -Słuchaj, żeby ci to wszystko wynagrodzić zabiorę cię gdzieś. Co ty na to? –Zaproponował.
 -Czemu nie. Zależy dokąd? – Ciekawość już mnie zżerała.
 -To będzie niespodzianka – uśmiechnął się cwaniacko. Udałam focha. – Oj no nie obrażaj się już więcej dzisiaj. Przekroczyłaś limit. 
            Chłopak pochylił się i zaczął mnie łaskotać. Miałam straszne łaskotki, szczególnie na brzuchu. Austin wiedział. Trish mu kiedyś powiedziała. Nie mogłam złapać oddechu. Jego palce szukały odpowiedniego miejsca. W końcu znalazł je. Śmialiśmy się oboje. Ja w panice, a on z dobrej zabawy. Nagle poczułam otwierające się drzwi. Wstałam, jednak chłopak nie przestawał mnie łaskotać. W końcu z półki zleciał na nas mop i drzwi otworzyły się. Spojrzał się na nas dziwnie, a ja zdałam sobie sprawę, że wyglądałam okropnie. W dodatku wciąż obejmował mnie chłopak. Mogło to wyglądać na dwuznaczną sytuację. Szybko przywitaliśmy się. Zabrałam torbę z podłogi.  Próbowałam wyminąć woźnego, w tej samej chwili chłopak schwycił mnie za rękę i wyszliśmy razem. On spojrzał na nas wzrokiem, który mówił „och, idźcie już dzieciaki”, zabrał co potrzebował i wyszedł. Roześmialiśmy się z chłopakiem i szliśmy w kierunku mojej szafki. Nie było sensu we wracaniu na lekcję. Siedzieliśmy w schowku prawie 30 minut. Podeszliśmy do szafki i ja schowałam książki. Zsunęliśmy się po ścianie i siedzieliśmy na podłodze. Sprawdziłam telefon, ponieważ poczułam wibracje. Na ekranie widniał SMS od Trish o treści : „Ally ! Gdzie jesteś? Stało się coś ? x” . Odpisałam jej:
„Nie martw się. Jestem z A. Wszystko OK. J”. Szybko go odczytała, bo już po chwili znowu czytałam: „WOHO! Bawcie się dobrze ;>”. Wiedziałam o co jej chodziło. Mimo to nie obrażałam się na nią. Schowałam telefon do kieszeni, bo nie miałam zamiaru jej odpowiadać. Chciałam jak najszybciej zakończyć lekcje. Rozmawialiśmy z Austinem, aż do dzwonka. Wtedy wstaliśmy i stwierdziliśmy, że warto byłoby wrócić na inne lekcje. 
            Dzień ciągnął się mozolnie. Wróciłam do domu strasznie zmęczona. Jeszcze czekały mnie lekcje do odrobienie i spotkanie z Moon’em. Miał po mnie przyjść o  19. Szybko zjadłam obiad i pobiegłam na górę. Zadania domowe poszły mi w miarę szybko. Kiedy skończyłam zadzwonił mój telefon. Trish. Miała niezłe wyczucie czasu. Odebrałam i usłyszałam głos w słuchawce.
 -Ally! No czemu w szkole nic nie mówiłaś? Jestem ciekawa co się wydarzyło. N
o opowiadaj mi i to już! –Rozkazała mi przyjaciółka, a w jej głosie było słychać ekscytację.
 -Oj, Trish spokojnie. Nic się takiego nie wydarzyło. Najpierw się pokłóciliśmy, potem on zaciągnął mnie do schowka, tam rozmawialiśmy i
 -I co, i co? – Przerwała mi.
 -I zaczął mnie łaskotać i wszedł woźny.
 -Serio? Ale przypał –wywnioskowała.
 -Wiem, potem wyszliśmy i siedzieliśmy pod szafkami. Tyle. Nic się nie działo.
 -Jasne. Pewnie nie chcesz się przyznać –zaśmiała mi się w słuchawkę.
 -Może. Dobra, kończę muszę się uszykować, bo wychodzę. Całusy –zakończyłam szybko rozmowę, aby się nie tłumaczyć. Kochałam Trish, ale ona zawsze szukała w historii drugiego dna. To było trochę nie w porządku. Oczywiście umiała pocieszyć, wysłuchać i poradzić, ale zdarzało jej się marudzić i zmieniać historię. 
            Zamyślona sięgnęłam do szafki po sukienkę i z wielką siłą uderzyłam się o róg szafki w głowę. Dokładnie w czoło. „Auu” syknęłam. Strasznie bolało. Chwilę pomasowałam siedząc na podłodze. Zabrałam sukienkę i ruszyłam w stronę łazienki. Musiałam opatrzyć czoło. Położyłam ubranie na pralce i podeszłam do lustra. Miałam czerwoną głowę w miejscu uderzenia. O nie ! Jak ja teraz pokażę się Austinowi? Z wielkim siniakiem na czole? Wyglądałam okropnie. Zbiegłam na dół po schodach i skierowałam się do kuchni. Wzięłam z lodówki lód i przyłożyłam do rany. Powoli idąc wróciłam do łazienki. Wzięłam szybki, relaksujący prysznic. Kropelki zimnej wody szybko po mnie spływały. Nie mogłam się doczekać niespodzianki, chociaż ich nienawidzę. Jednak z tą od Austina jest inaczej. Jestem wręcz podekscytowana. Wyszłam spod prysznica i wytarłam się ręcznikiem. Przebrałam w lekką, zwiewną sukienkę o delikatnym, miętowym kolorze. Teraz musiałam zatuszować miejsce, w którym zrobił się siniak. Nałożyłam na to co się dało i stwierdziłam, że efekt nie jest całkiem zadowalający. „Cóż…” westchnęłam. Zabrałam się za malowanie oczu. Użyłam jasnoniebieski cień do powiek i przejechałam  po rzęsach czarnym tuszem. Na usta nałożyłam jasnoróżową pomadkę, która podchodziła pod tak zwany pudrowy róż. Byłam gotowa. Efekt był zadowalający, nie licząc czoła. Ale to nic.  Była 18.40. Zeszłam na dół i ubrałam miętowe lity. Czekałam siedząc w kuchni. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.
Podeszłam , całkiem wesoła i otworzyłam. Zatkało mnie. Przede mną stał austin ubrany w białą koszulkę, granatową marynarkę, do tego luźno zawiązany krawat, czarne spodnie z wiszącymi po bokach łańcuchami i czarne trampki. Wyglądał nieziemsko. Wydawało mi się, chłopak lekko uchylił usta. Nagle potrząsnął głową.
 -Cześć Ally. Wow, wyglądasz, wow! – Powiedział uroczo się jąkając. 
 -Dziękuję ty też. Idziemy ? – Nie mogłam już się doczekać.
 -Tak, jasne. –Wziął mnie pod rękę. Krzyknęłam do mamy, że wychodzę i przewiesiłam przez ramię białą torebeczkę, w której miałam telefon i klucze.
 -To Moon , gdzie idziemy?
 -Zabieram cię w urocze miejsce – powiedział i mrugnął do mnie.
            Szliśmy krótko. Dobre 15 minut. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i opowiadaliśmy różne historie.  Kiedy doszliśmy na miejsce zauważyłam rozłożony koc , a na nim koszyk. Szarmanckim gestem Austin kazał mi iść pierwszej. Usiadłam na kocu i rozejrzałam się.  Byliśmy na skraju urwiska. Za nami był las, w zasadzie mały lasek. Miejsce było spokojne. Słyszałam szum rzeczki. Widziałam również piękne, stykające się z horyzontem słońce. Zostawiało czerwoną poświatę na niebie. Westchnęłam, a obok mnie usiadł Austin.  Znowu poczułam jego miętowo-czekoladowy smak i zapragnęłam się do niego przytulić. Chciałam go nigdy nie puszczać, ale wiedziałam, że nie mogę tego zrobić…
            Austin przygotował dla nas jedzenie w koszyku. Zorganizował piknik. Zrobił kilka kanapek, wziął owoce i dwa soki pomarańczowe. Po skonsumowaniu było już ciemno. Leżeliśmy pod gołym niebem oglądając konstelacje gwiazd. Nagle zobaczyłam na niebie spadającą gwiazdę. 
 -Austin! Widziałeś to? 
 -Pewnie. Pomyśl życzenie, szybko! –Krzyknął uradowany.
            „Aby ta chwila się nie skończyła” powiedziałam w duchu i popatrzyłam na niego. Uśmiechnął się ukazując białe zęby i spojrzał na mnie. 
 -O czym pomyślałaś? –Zapytał po chwili.
 -Życzeń się nie zdradza, bo się nie spełnią – westchnęłam kładąc się na kocu. Chłopak po chwili powtórzył moje ruchy. Włożył ręce pod głowę i popatrzył na mnie z takim ciepłem w oczach.
 -Ja ci powiem. Chciałbym, żeby ta chwila się nie skończyła. Abyśmy spędzili tu całą wieczność – uśmiechnął się i czekał na moją reakcję,
 -Wiesz, że też sobie tego zażyczyłam – zaśmiałam się lekko.
            Austin przysunął się bliżej mnie. Nie czułam zakłopotania. Raczej swobodę. Położyłam się na jego klatce piersiowej. Było mi trochę chłodno, więc blondyn przykrył mnie swoją marynarką. Wtuliłam się w niego i rozkoszowałam zapachem. Nie myślałam, o tym co będzie dalej. Czy to zrujnuje naszą przyjaźń? Raczej nie. Poczułam się strasznie zmęczona, nawet nie zauważyłam kiedy odpłynęłam w krainę snów, wsłuchując się w bicie serca chłopaka. 
            Powoli otwierałam oczy. Czułam powiew wiatru. Myślałam, że zostawiłam w nocy otwarte okno. Jednak przypomniałam sobie, że przecież nie wróciłam do domu.  Szybko podniosłam się i rozejrzałam dookoła. Zobaczyłam śpiącego Austina. Chłopak wyglądał uroczo w rozczochranych włosach. Niestety musiałam go obudzić. Szturchnęłam go kilka razy.
 -Austin! Wstawaj! – Krzyczałam.
 -Co się stało? Jeszcze chwilkę… -powiedział ziewając.
 -Austin! Jest ranek, spaliśmy tu całą noc! 
 -Co? –Miał przerażenie wypisane na twarzy. –Jak to?
 -Normalnie. Wstawaj! Idziemy do domu! –Darłam się zbierając nasze rzeczy.
 -Dobra, już! –Wstał i pomógł mi. 
            Zabraliśmy wszystko i ruszyliśmy biegiem do domu. Pożegnałam się z nim i wślizgnęłam do domu. Miałam nadzieję, że rodzice jeszcze się nie obudzili. Niestety…
Wchodząc na korytarz usłyszałam głos podniesiony mamy. Pewnie kłóciła się z ojcem. „Gdzie ona jest? Co ona robi?” Usłyszałam tylko. Próbowałam przemknąć na placach niezauważona. Nie udało mi się. Przechodząc spojrzałam się w stronę wejścia do kuchni, w którym stał tata. 
 -No i zguba się znalazła. 
            Zrozpaczona matka oczywiście wygłosiła długą rozprawę na to, że nie powinnam tak robić. Mogłam zadzwonić. Najlepiej wrócić do domu na czas. Przeprosiny nie pomogły. Dostałam szlaban na imprezy i wieczorne wypady z domu na całe dwa tygodnie. Poszłam do swojego pokoju. Dobrze, że już była sobota. Nie musiałam iść do szkoły. Zabrałam laptopa z biurka i położyłam się na łóżku. Weszłam na różne portale. Otworzyłam pierwszą zakładkę o nazwie Twitter. Sprawdziłam interakcje. „2 nowe interakcje”.
            Pierwsza była od @TrishOfficial. Treść „ Ojej. @AllyDawson i @AustinMoon są na randce. Jak leci? #ciekawska”. Jak zwykle miała brudne myśli. Postanowiłam ją zignorować.
Następna wiadomość była od @AustinMoon. „@AllyDawson Wróciłem bezpiecznie.  Martwisz się? x”. Odpisałam mu: @AustinMoon Bardzo. Ja mam szlaban. X” Jeszcze chwilę rozmawialiśmy. Po chwili moje interakcje wrzały od przypuszczeń na temat romansów. Rozbawiło mnie to, bo znałam prawdę. 
            Później zadzwoniłam do przyjaciółki. Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami. Musiałam się komuś zwierzyć. Okazało się również, że Dez jest w mieście. Oznaczało to, że w najbliższym czasie zapowiadała się świetna zabawa. Z nim zawsze mam świetne wspomnienia i historie do opowiadania znajomym. W dodatku do przyjaciel Austina. Więc będziemy spędzać więcej czasu razem…


 ____________________________________________

Nie miałam za bardzo czasu, aby go poprawić wizualnie. Przepraszam x
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTUJESZ = MOBILIZUJESZ
Dziękuję za każdy komentarz. <3
JMS 

piątek, 8 marca 2013

2. Nie chciałam się od niego odrywać.


       Siedziałam w salonie. Przerzucałam kanały. Było sobotnie przedpołudnie i nic ciekawego nie leciało. Nagle usłyszałam dźwięk. Mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Austin. Ostatnio bardzo często się spotykamy. Uśmiechnęłam się lekko, nacisnęłam na zieloną słuchawkę i przyłożyłam IPhone ’a do ucha.
 -Hej Moon. Czego chcesz? –powiedziałam z rozbawieniem. 
 -Miłe powitanie, Dawson.  Organizuję u siebie z Dezem  małą imprezę. Wpadniecie z Trish?- zapytał chłopak. 
 -Jasne! Czemu nie? W sumie i tak nie mam nic do roboty.  O której mamy wpaść? 
 -Zaczynamy o 17 –odpowiedział. – Nie spóźnijcie się.
 -Spokojnie, będziemy nawet przed czasem –wybroniłam się.
 -Oj, w to już nie uwierzę –zaśmiał się uroczo – Do zobaczenia, Ally. 
  Chłopak się rozłączył. Poszłam do kuchni, gdzie mama szykowała obiad. Usiadłam przy stole i obracałam telefon w dłoni.
 -Mamo… -zaczęłam niepewnie.
 -Co jest Ally? Wal prosto z mostu –powiedziała moja mama. Zawsze wiedziała, kiedy czegoś chcę.
 -No bo pamiętasz Austina, tego nowego kolegę co mieszka niedaleko i chodzi do mojej szkoły? –zapytałam.
 -To ten uroczy blondyn, z którym spędzasz tak wiele czasu? Wydaje się być miły. Ale do sedna. Podoba ci się?
 -Nie o to chodzi, mamo. Dzwonił i zaprosił mnie i Trish na domówkę. Organizuje ją u siebie ze swoim przyjacielem Dezem. Mogę pójść?
 -No nie wiem, a odrobiłaś lekcje? –podstępnie zadała mi pytanie.
 -Tak mamo. Wszystko mam zrobione. A z resztą jest sobota.  To co mogę iść? –zaczęłam błagać.
 - Jeżeli wrócisz przed północą to tak. –Uśmiechnęła się i wróciła do gotowania. 
  Pobiegłam na górę i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Wskoczyłam na łóżko i wybrałam numer Trish. 
 -Trish! Idziemy na imprezę! –krzyknęłam uradowana.
 -U kogo? Kiedy? –zapytała podekscytowana.
 -U Austina! O 17. Bądź u mnie za godzinę. Pójdziemy na zakupy. Obiecałam Austinowi, że będziemy przed czasem. Dobra?
 -Okej, do zobaczenia. Całuski – zakończyła Trish. 
  Wstałam i zeszłam na dół. Mama wołała mnie na obiad. Spaghetti pachniało w całej kuchni. Uwielbiałam to danie. Tradycyjnie mama robiła je w sobotę. Od kiedy tylko pamiętam. 
 -Mmmm –oblizałam się –Pachnie świetnie. Pewnie smakuje też.
  Nawijałam spaghetti na widelec. Wzięłam do buzi i wciągnęłam makaron. Przy okazji ubrudziłam się. Podeszłam do zlewu i zabrałam stamtąd papierowy ręczniczek. Wytarłam twarz i dokończyłam obiad. Pozmywałam i czekałam na Trish prze stole w kuchni. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i otworzyłam je. Oczywiście była to moja przyjaciółka.
 -Czekaj tylko założę buty. Wejdź.
  Trish szybko weszła do środka. Ja zakładałam kremowe Vans ’y. Pobiegłam na górę 
i rozpaczliwie szukałam telefony. Wreszcie znalazłam go. Leżał na łóżku przykryty poduszką. Na wyświetlaczu widniała informacja o nowej wiadomości. Od :Austin. „Hej x Mam nadzieję, że się widzimy, nie ? xx”. Odpisałam mu: „Jasne. Nie mogę się doczekać xoxo”. Wzięłam torebkę,  wsunęłam telefon do środka razem z portfelem i wróciłam do Trish. 
 -To co idziemy? –zapytałam przyjaciółkę. Ta odkiwnęła głową i wyszłyśmy.
  W centrum handlowym było dość tłoczno. O tej porze zazwyczaj ludzie robią wszelkiego rodzaju zakupy. Od artykułów spożywczych, po buty i ubrania. Na początku poszłyśmy do mojego ulubionego sklepu z sukienkami. Wiedziałam co chcę kupić, więc było to dla mnie ułatwieniem. Szukałam krótkiej, czerwonej sukienki. Przeszukując kolejne wieszaki natknęłam się na idealną wersję tej wymarzonej. Poszłam do przymierzalni, prosząc Trish o przypilnowanie. Przebrałam się i przejrzałam w lustrze. Wyglądałam nieźle, wręcz niesamowicie. Wyszłam na zewnątrz i pokazałam się Trish.
 -Oho, Ally szalejesz –powiedziała- Wyglądasz cudownie –zaśpiewała ostatnie słowo i wykonała gest, abym się obróciła. Spuściłam głowę w dół i powoli okręcałam się. –Serio, Ally. Austinowi się spodoba.
 -Hej, nie ubieram się tak dla Austina. Co ty bredzisz? –krzyknęłam pesząc się trochę.
 -Ally, nie udawaj – zaczęła  - przecież widzę, że go lubisz.
 -Wcale nie. Ja wolę Cole ’a. Przecież wiesz… -powiedziałam cicho. Prawie szeptem i zaczęłam bawić się włosami.
 -Dobra, jasne. Koniec tematu.
 -Definitywnie. Teraz znajdziemy coś dla ciebie. Tylko się przebiorę.
  Wróciłam do kabiny, włożyłam normalne ubranie i zabrałam sukienkę. Zdecydowanie ją brałam. Stanęłam obok Trish. Myślałam , co pasowałoby do jej karnacji. Moja przyjaciółka miała hiszpańskie korzenie, więc jej cera była ciemna, a włosy czarne i mocno kręcone. 
 -Może coś białego? Podkreślałoby twoją urodę. Jak myślisz, Trish ?
 -Spróbujmy. Rozdzielmy się. Ja będę szukała po tej stronie, a ty po drugiej. –zaproponowała.
 -Dobra –rzuciłam i ruszyłam w kierunku
  Przeglądałam kolejne wieszaki szukając tej idealnej sukienki. Nagle poczułam,  że ktoś szturchnął mnie. Gwałtownie obróciłam się i zobaczyłam duże, niebieskie oczy. Cole. Mimowolnie uśmiechnęłam się.
 -Cześć –wydukałam.
 -Hej – przeczesał włosy palcami – Co porabiasz ?
 -Szukam sukienki dla Trish, mojej przyjaciółki. Idziemy dzisiaj na imprezę –wyjaśniłam mu. –A ty co tu robisz? Chyba raczej nie chodzisz po sklepach z sukienkami na co dzień.
 -Yyy, no nie. Po prostu przechodziłem i zobaczyłem cię za szybą. Pomyślałem, że się przy-witam. Poza tym –tu przerwał na chwilę.
 -Kontynuuj. –Zachęciłam chłopaka.
 -Chciałem Cię zobaczyć. –Przyznał się. Ja poczułam, jak rumienią mi się policzki. Spuściłam głowę na dół.
 -Oj, Ally. Nie chowaj się… To całkiem urocze, kiedy się rumienisz.
 -Wcale, nie –naburmuszyłam się. Próba przeciwstawienia się chłopakowi była w tej sytuacji jednak nie możliwa. Jego oczy były przyciągające do tego stopnia, że oderwała mnie od nich Trish.
 -Cześć Cole ! –rzuciła beznamiętnie.- Słuchaj Ally, Znalazłam! 
 -Naprawdę? To świetnie. Chodźmy do przymierzalni. –Odwróciłam się jeszcze do Cole’a –Ej, jak chcesz to może wpadniesz z nami do Austina dzisiaj o 17? Co ty na to? 
 -Nie wiem czy jestem mile widziany. Wiesz, sam Austin mnie nie zaprosił, więc… - Urwał      i przeczesał ponownie włosy ręką.
 -O to się nie martw. Zdecydowanie się ucieszy jak cię zobaczy –oznajmiłam mu. „Mam nadzieję” dodałam w myśli. Bądź co bądź, ale Austin był tu nowy i nie wiem czy chciałby spraszać do swojego domu nieznajomych. Pożegnałam się z chłopakiem i wróciłam do Trish. Ta przebrała się w sukienkę i podziwiała ją w lustrze. 
  Dziewczyna robiła piruety przed lustrem i szczerzyła się wręcz.  Wyglądała cudownie. Może i sukienka nie była biała, lecz fioletowo-różowa, ale wyglądała w  niej zabójczo.  Cała była w paski i miała bardzo cienkie ramiączka. 
 -Bierzemy ! –krzyknęła z radością.
 -Dokładnie, tak ! –odpowiedziałam jej takim samym tonem. Poszłyśmy wspólnie do kasy       i zapłaciłyśmy.  
  Następnym naszym celem były buty i dodatki. To poszło nam o wiele łatwiej. Ja wybrałam wysokie, czarne szpilki i torebkę tego samego koloru, natomiast przyjaciółka zdecydowała się na różową torebeczkę i jasnofioletowe szpilki. Nareszcie wróciłyśmy do domu. Miałyśmy jeszcze godzinę do wyjścia. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Potem ubrałam się. Efekt był zadowalający. Uśmiechnęłam się pod nosem. Zrobiłam makijaż, a ciemne, falowane włosy tylko rozczesałam. Po mnie do łazienki weszła Trish. Zeszłam na dół i włączyłam telewizor. Nie leciało nic ciekawego, więc wyłączyłam go.  Sprawdziłam godzinę na wyświetlaczu. Miałyśmy jeszcze pół godziny. W tej chwili zeszła przyjaciółka. Jej wygląd był oszałamiający. Ciemne, kręcone włosy opadały luźno na ramiona, a sukienka idealnie dopasowała się do jej figury. W dodatku szpilki wydłużały jej optycznie nogi. Nałożyłam jeszcze tylko błyszczyk i wyszłyśmy. Droga do domu Austina zajęła nam dosłownie pięć minut. Czekałyśmy na werandzie, aż chłopak łaskawie otworzy nam drzwi.
 -No proszę, Ally i Trish. Przed czasem ?! Szalejecie dziewczyny – powiedział wesoło z lekką nutą zdziwienia.  Wskazał ręką, abyśmy weszły do środka. Podszedł do wieży i puścił muzykę. 
 -Wyglądacie niesamowicie –przyznał nam chłopak idąc do kuchni po napoje.
 -Dzięki, o to chodziło. Ty też całkiem nieźle-krzyknęłam do niego. Naprawdę wyglądał dobrze. Miał na sobie dżinsy z efektem podarcia, do tego założył białą, przylegającą do ciała koszulkę. Dokładnie widziałam jego mięśnie. Odznaczały się. Na to ubrał czarną marynarkę. Uwielbiałam styl Austina, jednak nie miałam mu o tym zamiaru powiedzieć. Kiedy wrócił do pokoju, podszedł do nas i podał na do picia coś, co wyglądało jak sok pomarańczowy. Podziękował za komplement i przeczesał swoje idealnie ułożone włosy. 
 -Słuchaj Austin – przypomniałam sobie – zaprosiłam Cole’a na imprezę. Masz coś przeciw-ko? 
 -Ehm… -westchnął- No nie wiem, wcale go nie znam. Wiem, że go lubisz, ale dla mnie nie wygląda zbyt przekonująco. Nie chciałem ci nic mówić wtedy w lodziarni. Po prostu nie ma zaufania do gościa. Rozumiesz? – Chłopak sprawiał pozory spokojnego, jednak wiedziałam, że w środku był wściekły. 
 -Czyli się nie cieszysz? – zadałam mu pytanie, na które i tak znałam odpowiedź.
 -No wiesz, jak już go zaprosiłaś i przyjdzie to będę starał się go ignorować.
 -Przepraszam – szepnęłam i zaczęłam bawić się włosami.
  Po piętnastu minutach zaczęli schodzić się ludzie. Znałam wszystkich ze szkoły. Austin witał wszystkich radośnie i częstował wszystkim co miał. Dez zrobił muzykę jak najgłośniej mógł. Na końcu przyszedł wyczekiwany przeze mnie Cole. Szybko do niego podeszłam  i przywitałam się. Zaczęliśmy rozmowę. Śmialiśmy się popijając napój. Nagle Austin powie-dział wszystkim, że znalazł alkohol. Trochę mnie to zdziwiło. Nie znałam chłopaka od tej strony. Porozlewał wszystkim. Chciał poczęstować nawet mnie, ale mu odmówiłam. Natomiast Cole nie szczędził od alkoholu. Powoli robił się pijany. W tej chwili nie chciałam z nim rozmawiać. Wróciłam do Austina, który wypił zdecydowanie mniej niż brunet. 
 -Nie dawaj mu już więcej –wskazałam na upitego chłopaka podwalającego się do pewnej blondynki o imieniu Carly.
 -Jasne, ale pod warunkiem, że ze mną zatańczysz.
 - Zgoda, zgoda – westchnęłam i zaciągnęłam go na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć, ale po chwili muzyka zmieniła się na wolną balladę. Wprawiło mnie to w zakłopotanie, ale Austin chwycił moją rękę i przyciągnął do siebie. Kołysaliśmy się powoli. Czułam jego zapach. Delikatne perfumy i naturalna woń czekolady i mięty. Nie chciałam się od niego odrywać. Jednak nagle poczułam straszne szarpnięcie. Obróciłam się i dostrzegłam rozwścieczonego Cole’a. 
 -Jak śmiesz się do niej zbliżać!? –usłyszałam tylko głos i zobaczyłam jak uderza Austina.
Blondyn przewrócił się chwytając za nos.
 -Cholera! Czego chcesz, Cole? –warknął.
 -Nie dotykaj Ally! 
 -My tylko tańczyliśmy! O co ci w ogóle chodzi?
 -Ally jest moja! – krzyknął pochylając się nad Austinem.
 -Nie, nie jestem. Przestań Cole ! Porozmawiamy jak będziesz trzeźwy ! – odciągnęłam go od blondyna i wystawiłam za drzwi. – Nic ci nie jest Austin ?
 -Chyba nie, ale to wszystko twoja wina! –Poczułam się jakby ktoś dał mi w policzek.
 -Ale…
 -Nie tłumacz się! To ty go zaprosiłaś. To przez ciebie zepsuł mi imprezę.
  Po policzku spłynęła mi łza. Odwróciłam się od niego i wyszłam. Nie zwracałam uwagi na Trish. Pewnie gdzieś siedziała w środku zabawiając się z jakimś chłopakiem. Zdjęłam gustowne szpilki i czym prędzej pobiegłam do domu. Była 22:30. Weszłam do domu starając się zamknąć cicho drzwi. Zazwyczaj moi rodzice spali o tej porze. Tak też było. Szybko wbiegłam po schodach i zamknęłam się w pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nie wiedziałam jak on mógł tak powiedzieć. Nie miałam pojęcia, że tak się stanie. Dlaczego Cole to zrobił ? Dlaczego on go uderzył? Przecież nie byliśmy razem. Dlaczego Austin za-chował się tak podle? Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Może to przez alkohol. Pozbierałam się po chwili i poszłam do łazienki. Puściłam gorącą wodę i weszłam pod prysznic. Poczułam odprężenie, kiedy woda obmywała moje ciało. Jednak po chwili po policzkach znowu zaczęły lecieć mi łzy. Zmieszały się z wodą i nie były słone. Usiadłam i oparłam się o ścianę. Nie chciałam już płakać. Nie miałam powodu. Może dlatego, że Cole zrobił się agresywny? A może to, że Austin zachował się jak ostatni dupek? Okej , to było za wiele. Wy-szłam spod prysznica i ubrałam krótkie spodenki i obcisłą bokserkę, które służyły mi za piżamę. Wchodząc do pokoju zobaczyłam otwarte okno. Zostawiłam je, aby przewietrzyć pokój. Chciałam zamknąć drzwi. Jednak zza nich wyszedł Austin. Spojrzał na mnie błagalnie.
 -Czego chcesz?  -warknęłam na niego.
 -Przeprosić. Zachowałem się jak ostatni cham i prostak. To nie była twoja wina, że się upił. Przepraszam. 
 -Jasne, a jak tu wszedłeś ?
 -Przez okno –uśmiechnął się –To co wybaczasz mi?
 - No nie wiem, może… 
 -Oj , Ally. No proszę cię. Wybacz mi – spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
 -No dobra ! Po prostu mnie przytul idioto.
  Jak powiedziałam tak zrobił. Przytulił mnie mocno. Znowu czułam jego woń. Po chwili odsunął się ode mnie. Powiedział, że musi już iść. Dał mi buziaka w policzek na dobranoc i wyskoczył przez okno. Spojrzałam przez nie, a kiedy był już przed domem pomachałam mu. Położyłam się do łóżka i zasnęłam spokojnie.
                _________________________________________________



Oto mamy drugi rozdział.  Nawet nie wiecie ile czasu zajęło mi przygotowanie go. Znalazłam chwilę czasu pomiędzy natłokiem obowiązków. W zasadzie wyszło tak jak chciałam. Chyba. :)
Jeżeli wykryliście jakieś błędy, piszcie śmiało. Chcę wiedzieć jak się poprawić. 
Co wam się podoba najbardziej ?
 Wolicie Cole'a czy Austin'a ?
Macie jakieś propozycje co może się wydarzyć?
Piszcie śmiało opinie, komentarze i rady :)
MOBILIZACJA 

JMS