Rano obudziło mnie głośne
pikanie. Na początku nie wiedziałam skąd pochodzi. Rozejrzałam się zaspana po
pokoju. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że to mój budzik ukazywał już
godzinę siódmą. Nacisnęłam przycisk, aby go wyłączyć. Zsunęłam nogi z łóżka tak,
aby na nim usiąść. Założyłam kapcie i podeszłam do szafy. Zabrałam bieliznę i
wybrałam krótkie, dżinsowe spodenki i obcisłą różową bokserkę. Poszłam w
kierunku łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zatuszowałam niedoskonałości oraz
pomalowałam rzęsy. Wróciłam do pokoju i zapakowałam rzeczy do szkoły. Z kąta
zabrałam moje ulubione buty na koturnie i zbiegłam na dół po schodach. W kuchni
słyszałam mamę, która zapewne robiła mi śniadanie. Na korytarzu spojrzałam w lustro i z
nadgarstka zdjęłam gumkę. Próbowałam związać nią włosy. W tym samym czasie
weszłam do kuchni.
-Cześć mam…- stanęłam jak wryta nie
mogąc wydusić słowa.
-Cześć Ally – Austin stał przy kuchence
i trzymał w ręce patelnię. Na stole leżał talerz z ogromną ilością naleśników.
- Austin , co ty tutaj robisz? – Jedynie
tyle zdołałam wydukać.
-Miłe powitanie, Dawson. Twoja mama mnie
wpuściła, więc ja zaproponowałem, że zrobię śniadanie –powiedział blondyn z
zadziornym uśmieszkiem na twarzy, a przy tym podrzucił kolejnego naleśnika.
-I tak po prostu się zgodziła?
-Oj, Ally –westchnął. –Pewnie, że tak.
Poza tym widzę, że jesteś nie w humorze, co?
-Nie tylko, jestem zszokowana. Wiesz nie spodziewałam się ciebie o godzinie
wpół do ósmej rano, robiącego mi naleśniki –zaśmiałam się i usiadłam przy
stole.
-Przyzwyczajaj się. – Chłopak podał mi
talerz i położył na nim naleśnika. Spróbowałam go. Był przepyszny. Nigdy nie
jadłam lepszych.
-Wiesz co, Austin ? Chyba zatrudnię cię
jako kucharza. Te naleśniki są wspaniałe –brałam już następny kęs, kiedy
chłopak usiadł przy mnie i jakby nigdy nic również zaczął jeść.
-Dzięki. To mój specjał –puścił mi
oczko. Obydwoje zaśmialiśmy się i pałaszowaliśmy śniadanie. Kiedy skończyliśmy, Austin zabrał mi talerze i
zaczął je myć.
Wyszłam
z kuchni. Stanęłam jeszcze raz przy lustrze i poprawiłam włosy. Założyłam buty,
które sprawiały, że byłam wyższa. Dzięki nim sięgałam Austinowi, aż do połowy
głowy. Skąd to wiedziałam? Dlatego, że w tej chwili stanął za mną w lustrze i
przyglądał mi się.
-Wyglądasz ślicznie. –Przytulił się do
mnie od tyłu. Zaczerwieniłam się i odsunęłam od niego. Nie chciałam się
zakochać. Mimo to podziękowałam mu i krzyknęłam do mamy, że wychodzimy. Przez
całą drogę do szkoły szliśmy w ciszy. Zupełnej ciszy. Nie wiedziałam o czym z
nim rozmawiać. Na szczęście szybko doszliśmy do szkoły, pożegnaliśmy się i
dołączyliśmy do naszych klas. W sali chemicznej już czekała na mnie Trish.
Pokiwała mi, gdy tylko mnie ujrzała. Przysiadłam się do niej.
-No hejka, jak tam poranek? –zapytała z
uśmiechem na twarzy.
-Całkiem. Austin zrobił mi naleśniki na
śniadanie. –Spokojnie wypakowywałam książki z plecaka na stolik.
-Czekaj ? Co? Ale jak? Spał u ciebie?
Ally, gadaj co wy…
-Nie przesadzaj , Trish –przerwałam jej
– moja mama wpuściła go rano, a on zaproponował, że zrobi mi śniadanie i tyle.
-Jasne, jasne –rzuciła beznamiętnie i
odwróciła się w stronę tablicy, gdzie stała już nauczycielka.
Całą
lekcję rozmyślałam. Co by było gdybym się zakochała? W jaki sposób to się
objawia? Czy muszę to poczuć w chwili, kiedy kogoś zobaczę czy po dłuższej
znajomości? Nie wiedziałam, nie znałam się… Absolutnie nic. Zawsze byłam
nieśmiała w stosunkach z chłopakami. Przy Austinie czuję się tak swobodnie i
bezpiecznie, natomiast widząc Cole’a czuję… Co właściwie czuję? Jakieś
mrowienie w brzuchu, szybsze bicie serca. Poza tym, nawet nie wiem czemu mi się
podoba. Ledwo spędziłam z nim jeden wieczór, a i tak zdążył narobić mi
kłopotów. Przez moją nieuwagę na lekcji musiałam pożyczyć notatki od Trish.
Wychodząc z klasy skierowałam się prosto do mojej szafki. Otworzyłam ją i
schowałam książkę i zeszyty. Zabrałam rzeczy potrzebne na hiszpański. Zamknęłam
ją i skierowałam się do sali. Nie patrząc przed siebie gwałtownie skręciłam w
lewo i znowu na kogoś wpadłam. Tym razem była to Jennifer. Odwieczny wróg.
Najgorsze było jednak to, że flirtowała z chłopakiem. Nie z byle kimś, ale z Austinem.
On przyciśnięty do szafki, ona pochylała się nad nim, tak, aby ten mógł
zobaczyć jej sztuczny biust. Miałam ochotę ją odciągnąć, ale przecież nie
miałam prawa. Ona nawet nie zwróciła
uwagi, że ktoś ją popchnął. Jeszcze bardziej wdzięczyła się do blondyna. On
patrzył na nią z zakłopotaniem. Kiedy zauważył mnie wyśliznął się z jej objęć i
podszedł do mnie.
-Hej, co cię dzisiaj ugryzło, Dawson? –
zapytał uszczypliwie. Nie miałam ochoty odpowiadać, bo sama do końca nie
wiedziałam co było przyczyną mojego złego humoru.
-Mnie? Wydaje ci się –uśmiechnęłam się
sztucznie. Nie zwracając na niego uwagi chciałam jak najszybciej dostać się do
klasy.
-O, nie Ally! –krzyknął – Tak łatwo się
mnie nie pozbędziesz.
Chwycił
mnie za ramię i pociągnął w stronę schowka. Zamknął za nami drzwi i zapalił
lampkę. Sufit był dość nisko, więc chłopak trochę się zgarbił.
-Mów o co chodzi.
-To nic ważnego, Austin.
-Jasne. Nie udawaj. Znam cię krótko, ale
widzę, że coś cię trapi.
- W zasadzie to chodzi o Jennifer…
- Co z nią nie tak? Zrobiła ci coś? Ja
mogę z nią pogadać…
-Co? Nie. Austin, posłuchaj. Ja jej po
prostu nie lubię, nie trawię jej. Rozumiesz? –Próbowałam wytłumaczyć
blondynowi.
-Czemu? Wydaje się całkiem miła. No i
jest ładna…- nawet nie dałam mu dokończyć.
-Jak ci się tak podoba to leć do niej!
–Krzyknęłam.
-Ej, Dawson… zazdrosna? – Zapytał z
cwaniackim uśmiechem na twarzy. Chyba coś mi się przestawiło w głowie. W
myślach powiedziałam ”tak”.
-Co? –Pisnęłam -gdzie tam, wcale, ani
trochę. Tylko jesteś ślepy, Austin…
-Niby dlaczego? Wzrok mam bardzo dobry.
Przynajmniej nie narzekam –oburzył się.
-Twierdzisz? –Zapytałam lekceważąco,
próbując wyjść z pomieszczenia. Nie chciałam spóźnić się na lekcję.
-Twierdzę, że jesteś zazdrosna o Jen
–zachichotał zamykając mi drzwi.
-O , znasz ją ledwie kilka dni i już
masz dla niej słodką ksywkę, tak? A co ze mną? Do mnie mówisz po nazwisku –
wydałam jęk podobny do „AGH”.
-Oj, tak. Kipisz z zazdrości –zaczął się
śmiać.
-Może i tak, Austin. Zabiera mi
przyjaciela lafirynda z cyckami na wierzchu. Nie mam prawa być odrobinę
zazdrosna? – Zaczęłam gestykulować i zjechałam po drzwiach na dół. Usiadłam na
podłodze i oparłam się o nie. Blondyn przejechał palcami po włosach, co miał w
nawyku i już siedział przy mnie.
-Słuchaj , Ally. Jesteś moją
przyjaciółką. Najlepszą. Robisz dla mnie wiele dobrych rzeczy, a ja ostatnio
nie okazywałem ci nic. Ani krzty podziękowania. Przepraszam, kotuś.
-Ojej, to było urocze, kotuś – zaśmiałam
się. –Ale nie musisz przepraszać. Może jestem trochę za wymagająca. Nie
uważasz?
-No wiesz – westchnął.
-Ile przeginam? –Zapytałam szybko.
-Tylko troszeczkę – odrzekł , pokazując
palcami wielkość klocka lego.
-Jasne, mówisz tak dlatego, abym się nie
obraziła –odwróciłam głowę w jego stronę, tak żeby na niego spojrzeć. Miał
cudowne włosy. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Chciałam ich dotknąć, ale to
byłoby dziwne. W takiej sytuacji.
-Słuchaj, żeby ci to wszystko
wynagrodzić zabiorę cię gdzieś. Co ty na to? –Zaproponował.
-Czemu nie. Zależy dokąd? – Ciekawość
już mnie zżerała.
-To będzie niespodzianka – uśmiechnął
się cwaniacko. Udałam focha. – Oj no nie obrażaj się już więcej dzisiaj.
Przekroczyłaś limit.
Chłopak
pochylił się i zaczął mnie łaskotać. Miałam straszne łaskotki, szczególnie na
brzuchu. Austin wiedział. Trish mu kiedyś powiedziała. Nie mogłam złapać
oddechu. Jego palce szukały odpowiedniego miejsca. W końcu znalazł je.
Śmialiśmy się oboje. Ja w panice, a on z dobrej zabawy. Nagle poczułam
otwierające się drzwi. Wstałam, jednak chłopak nie przestawał mnie łaskotać. W
końcu z półki zleciał na nas mop i drzwi otworzyły się. Spojrzał się na nas
dziwnie, a ja zdałam sobie sprawę, że wyglądałam okropnie. W dodatku wciąż
obejmował mnie chłopak. Mogło to wyglądać na dwuznaczną sytuację. Szybko przywitaliśmy
się. Zabrałam torbę z podłogi.
Próbowałam wyminąć woźnego, w tej samej chwili chłopak schwycił mnie za
rękę i wyszliśmy razem. On spojrzał na nas wzrokiem, który mówił „och, idźcie
już dzieciaki”, zabrał co potrzebował i wyszedł. Roześmialiśmy się z chłopakiem
i szliśmy w kierunku mojej szafki. Nie było sensu we wracaniu na lekcję.
Siedzieliśmy w schowku prawie 30 minut. Podeszliśmy do szafki i ja schowałam
książki. Zsunęliśmy się po ścianie i siedzieliśmy na podłodze. Sprawdziłam
telefon, ponieważ poczułam wibracje. Na ekranie widniał SMS od Trish o treści :
„Ally ! Gdzie jesteś? Stało się coś ? x” . Odpisałam jej:
„Nie martw się. Jestem z A. Wszystko OK. J”. Szybko go
odczytała, bo już po chwili znowu czytałam: „WOHO! Bawcie się dobrze ;>”.
Wiedziałam o co jej chodziło. Mimo to nie obrażałam się na nią. Schowałam
telefon do kieszeni, bo nie miałam zamiaru jej odpowiadać. Chciałam jak
najszybciej zakończyć lekcje. Rozmawialiśmy z Austinem, aż do dzwonka. Wtedy
wstaliśmy i stwierdziliśmy, że warto byłoby wrócić na inne lekcje.
Dzień
ciągnął się mozolnie. Wróciłam do domu strasznie zmęczona. Jeszcze czekały mnie
lekcje do odrobienie i spotkanie z Moon’em. Miał po mnie przyjść o 19. Szybko zjadłam obiad i pobiegłam na górę.
Zadania domowe poszły mi w miarę szybko. Kiedy skończyłam zadzwonił mój
telefon. Trish. Miała niezłe wyczucie czasu. Odebrałam i usłyszałam głos w
słuchawce.
-Ally! No czemu w szkole nic nie
mówiłaś? Jestem ciekawa co się wydarzyło. N
o opowiadaj mi i to już! –Rozkazała mi przyjaciółka, a w jej głosie było
słychać ekscytację.
-Oj, Trish spokojnie. Nic się takiego
nie wydarzyło. Najpierw się pokłóciliśmy, potem on zaciągnął mnie do schowka,
tam rozmawialiśmy i
-I co, i co? – Przerwała mi.
-I zaczął mnie łaskotać i wszedł woźny.
-Serio? Ale przypał –wywnioskowała.
-Wiem, potem wyszliśmy i siedzieliśmy
pod szafkami. Tyle. Nic się nie działo.
-Jasne. Pewnie nie chcesz się przyznać
–zaśmiała mi się w słuchawkę.
-Może. Dobra, kończę muszę się
uszykować, bo wychodzę. Całusy –zakończyłam szybko rozmowę, aby się nie
tłumaczyć. Kochałam Trish, ale ona zawsze szukała w historii drugiego dna. To
było trochę nie w porządku. Oczywiście umiała pocieszyć, wysłuchać i poradzić,
ale zdarzało jej się marudzić i zmieniać historię.
Zamyślona
sięgnęłam do szafki po sukienkę i z wielką siłą uderzyłam się o róg szafki w
głowę. Dokładnie w czoło. „Auu” syknęłam. Strasznie bolało. Chwilę pomasowałam
siedząc na podłodze. Zabrałam sukienkę i ruszyłam w stronę łazienki. Musiałam
opatrzyć czoło. Położyłam ubranie na pralce i podeszłam do lustra. Miałam
czerwoną głowę w miejscu uderzenia. O nie ! Jak ja teraz pokażę się Austinowi?
Z wielkim siniakiem na czole? Wyglądałam okropnie. Zbiegłam na dół po schodach
i skierowałam się do kuchni. Wzięłam z lodówki lód i przyłożyłam do rany.
Powoli idąc wróciłam do łazienki. Wzięłam szybki, relaksujący prysznic.
Kropelki zimnej wody szybko po mnie spływały. Nie mogłam się doczekać
niespodzianki, chociaż ich nienawidzę. Jednak z tą od Austina jest inaczej. Jestem
wręcz podekscytowana. Wyszłam spod prysznica i wytarłam się ręcznikiem.
Przebrałam w lekką, zwiewną sukienkę o delikatnym, miętowym kolorze. Teraz
musiałam zatuszować miejsce, w którym zrobił się siniak. Nałożyłam na to co się
dało i stwierdziłam, że efekt nie jest całkiem zadowalający. „Cóż…”
westchnęłam. Zabrałam się za malowanie oczu. Użyłam jasnoniebieski cień do
powiek i przejechałam po rzęsach czarnym
tuszem. Na usta nałożyłam jasnoróżową pomadkę, która podchodziła pod tak zwany
pudrowy róż. Byłam gotowa. Efekt był zadowalający, nie licząc czoła. Ale to
nic. Była 18.40. Zeszłam na dół i
ubrałam miętowe lity. Czekałam siedząc w kuchni. Po chwili usłyszałam dzwonek
do drzwi.
Podeszłam , całkiem wesoła i otworzyłam. Zatkało mnie. Przede mną stał austin
ubrany w białą koszulkę, granatową marynarkę, do tego luźno zawiązany krawat,
czarne spodnie z wiszącymi po bokach łańcuchami i czarne trampki. Wyglądał
nieziemsko. Wydawało mi się, chłopak lekko uchylił usta. Nagle potrząsnął
głową.
-Cześć Ally. Wow, wyglądasz, wow! –
Powiedział uroczo się jąkając.
-Dziękuję ty też. Idziemy ? – Nie mogłam
już się doczekać.
-Tak, jasne. –Wziął mnie pod rękę.
Krzyknęłam do mamy, że wychodzę i przewiesiłam przez ramię białą torebeczkę, w
której miałam telefon i klucze.
-To Moon , gdzie idziemy?
-Zabieram cię w urocze miejsce –
powiedział i mrugnął do mnie.
Szliśmy
krótko. Dobre 15 minut. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i opowiadaliśmy różne
historie. Kiedy doszliśmy na miejsce
zauważyłam rozłożony koc , a na nim koszyk. Szarmanckim gestem Austin kazał mi
iść pierwszej. Usiadłam na kocu i rozejrzałam się. Byliśmy na skraju urwiska. Za nami był las, w
zasadzie mały lasek. Miejsce było spokojne. Słyszałam szum rzeczki. Widziałam
również piękne, stykające się z horyzontem słońce. Zostawiało czerwoną poświatę
na niebie. Westchnęłam, a obok mnie usiadł Austin. Znowu poczułam jego miętowo-czekoladowy smak
i zapragnęłam się do niego przytulić. Chciałam go nigdy nie puszczać, ale
wiedziałam, że nie mogę tego zrobić…
Austin
przygotował dla nas jedzenie w koszyku. Zorganizował piknik. Zrobił kilka
kanapek, wziął owoce i dwa soki pomarańczowe. Po skonsumowaniu było już ciemno.
Leżeliśmy pod gołym niebem oglądając konstelacje gwiazd. Nagle zobaczyłam na
niebie spadającą gwiazdę.
-Austin! Widziałeś to?
-Pewnie. Pomyśl życzenie, szybko!
–Krzyknął uradowany.
„Aby
ta chwila się nie skończyła” powiedziałam w duchu i popatrzyłam na niego.
Uśmiechnął się ukazując białe zęby i spojrzał na mnie.
-O czym pomyślałaś? –Zapytał po chwili.
-Życzeń się nie zdradza, bo się nie
spełnią – westchnęłam kładąc się na kocu. Chłopak po chwili powtórzył moje
ruchy. Włożył ręce pod głowę i popatrzył na mnie z takim ciepłem w oczach.
-Ja ci powiem. Chciałbym, żeby ta chwila
się nie skończyła. Abyśmy spędzili tu całą wieczność – uśmiechnął się i czekał
na moją reakcję,
-Wiesz, że też sobie tego zażyczyłam –
zaśmiałam się lekko.
Austin
przysunął się bliżej mnie. Nie czułam zakłopotania. Raczej swobodę. Położyłam
się na jego klatce piersiowej. Było mi trochę chłodno, więc blondyn przykrył
mnie swoją marynarką. Wtuliłam się w niego i rozkoszowałam zapachem. Nie
myślałam, o tym co będzie dalej. Czy to zrujnuje naszą przyjaźń? Raczej nie.
Poczułam się strasznie zmęczona, nawet nie zauważyłam kiedy odpłynęłam w krainę
snów, wsłuchując się w bicie serca chłopaka.
Powoli
otwierałam oczy. Czułam powiew wiatru. Myślałam, że zostawiłam w nocy otwarte
okno. Jednak przypomniałam sobie, że przecież nie wróciłam do domu. Szybko podniosłam się i rozejrzałam dookoła.
Zobaczyłam śpiącego Austina. Chłopak wyglądał uroczo w rozczochranych włosach.
Niestety musiałam go obudzić. Szturchnęłam go kilka razy.
-Austin! Wstawaj! – Krzyczałam.
-Co się stało? Jeszcze chwilkę…
-powiedział ziewając.
-Austin! Jest ranek, spaliśmy tu całą
noc!
-Co? –Miał przerażenie wypisane na
twarzy. –Jak to?
-Normalnie. Wstawaj! Idziemy do domu!
–Darłam się zbierając nasze rzeczy.
-Dobra, już! –Wstał i pomógł mi.
Zabraliśmy
wszystko i ruszyliśmy biegiem do domu. Pożegnałam się z nim i wślizgnęłam do
domu. Miałam nadzieję, że rodzice jeszcze się nie obudzili. Niestety…
Wchodząc na korytarz usłyszałam głos podniesiony mamy. Pewnie kłóciła się z
ojcem. „Gdzie ona jest? Co ona robi?” Usłyszałam tylko. Próbowałam przemknąć na
placach niezauważona. Nie udało mi się. Przechodząc spojrzałam się w stronę
wejścia do kuchni, w którym stał tata.
-No i zguba się znalazła.
Zrozpaczona
matka oczywiście wygłosiła długą rozprawę na to, że nie powinnam tak robić.
Mogłam zadzwonić. Najlepiej wrócić do domu na czas. Przeprosiny nie pomogły.
Dostałam szlaban na imprezy i wieczorne wypady z domu na całe dwa tygodnie.
Poszłam do swojego pokoju. Dobrze, że już była sobota. Nie musiałam iść do
szkoły. Zabrałam laptopa z biurka i położyłam się na łóżku. Weszłam na różne
portale. Otworzyłam pierwszą zakładkę o nazwie Twitter. Sprawdziłam interakcje.
„2 nowe interakcje”.
Pierwsza
była od @TrishOfficial. Treść „ Ojej. @AllyDawson i @AustinMoon są na randce.
Jak leci? #ciekawska”. Jak zwykle miała brudne myśli. Postanowiłam ją
zignorować.
Następna wiadomość była od @AustinMoon. „@AllyDawson Wróciłem bezpiecznie. Martwisz się? x”. Odpisałam mu: @AustinMoon
Bardzo. Ja mam szlaban. X” Jeszcze chwilę rozmawialiśmy. Po chwili moje
interakcje wrzały od przypuszczeń na temat romansów. Rozbawiło mnie to, bo
znałam prawdę.
Później
zadzwoniłam do przyjaciółki. Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami.
Musiałam się komuś zwierzyć. Okazało się również, że Dez jest w mieście.
Oznaczało to, że w najbliższym czasie zapowiadała się świetna zabawa. Z nim
zawsze mam świetne wspomnienia i historie do opowiadania znajomym. W dodatku do
przyjaciel Austina. Więc będziemy spędzać więcej czasu razem…
____________________________________________
Nie miałam za bardzo czasu, aby go poprawić wizualnie. Przepraszam x
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTUJESZ = MOBILIZUJESZ
Dziękuję za każdy komentarz. <3
JMS